Jeden taki wieczór
Data: 06.05.2022,
Kategorie:
Incest
kontrowersyjny,
delikatnie,
Autor: Laura_Contello
Głupawy dzwonek mojego telefonu wyrwał mnie z zamyślenia. Wybiegłam z łazienki, szukając miejsca, gdzie rzuciłam telefon. W reszcie odnalazłszy go na dnie torebki, wdusiłam przycisk odbioru połączenia, nie patrząc na ekran, by zdążyć, zanim rozmówca się zniecierpliwi.
– Słucham? – Rzuciłam do słuchawki, spodziewając się głosu mojej przyjaciółki, Marty, która dzwoniła do mnie dziesięć razy dziennie.
– Baśka? – Usłyszałam w słuchawce i zamarłam. Ten głos poznałabym wszędzie. Ale czy to możliwe? Po takim czasie? – To ja, Paweł – dodał głos w słuchawce po chwili ciszy.
A więc nie myliłam się. Dzwonił mój brat. Nie mieliśmy ze sobą kontaktu od ponad pięciu lat, kiedy po gwałtownej kłótni z rodziną (a szczególnie ze mną) i rozstaniu z narzeczoną niespodziewanie wyjechał za granicę.
– Tak, cześć... Ja... Nie spodziewałam się – tylko tyle udało mi się wydukać.
– Słuchaj… - zawiesił głos, jakby rozmowa sprawiała mu trudność. – Może przeprosiny i rozmowę o tym wszystkim, co się zdarzyło, zostawimy na spotkanie. Chciałbym cię prosić o przysługę. Przylatuję na wesele Maćka, tego ode mnie ze studiów, pamiętasz. I nie mam się gdzie zatrzymać, kompletnie nie orientuję się czy u nas w mieścinie znajdę jakiś hotel, w sieci nie mogę nic znaleźć... A będę aż tydzień i… Polecisz mi coś? Jest, chociaż najmniejszy pensjonat? Pokoje gościnne? Może być nawet agroturystyka… Zresztą chyba nie mam prawa Cię prosić, ale tak pomyślałem... Że kiedyś muszę wyciągnąć rękę na zgodę.
– ...
... Okej. – Zgodziłam się bez chwili zastanowienia. – I w ogóle, to możesz zatrzymać się u mnie. Nie wiem, czy wiesz, że Twoja młodsza siostrzyczka kupiła w tamtym roku mieszkanie. W sumie pewnie nie wiesz, bo i skąd.
Paweł oponował jeszcze chwilę, choć miałam wrażenie, że było to po prostu tradycyjne odmawianie, żeby wybadać, czy osoba zapraszająca jest pewna. Ale cóż, słowo się rzekło, kobyłka u płota, jak to mówią. Może to rzeczywiście dobra okazja, żeby nadrobić te stracone lata i w końcu się pogodzić? Umówiliśmy się na przyjazd Pawła równo za tydzień. O wizycie brata postanowiłam nie mówić na razie rodzicom, nie chcąc, by robili sobie za wcześnie nadzieję, że rodzina znów będzie w komplecie. Wolę najpierw sama przekonać się jak bardzo mój braciszek się zmienił. Chociaż pewnie w takiej mieścinie jak nasza wieść szybko się rozniesie, wystarczy wyjść do sklepu po bułki, a godzinę wcześniej już wszyscy wiedzą, że taka i siaka wczoraj na pewno imprezowała do rana, bo po bułki wyszła o 11. Taki „urok” małych miasteczek.
Tydzień minął szybko. Proporcjonalnie do zbliżającego się przyjazdu Pawła byłam coraz bardziej podekscytowana, ale też coraz bardziej zestresowana. Czym? Nie wiem. Chyba po prostu brakiem pewności, czy na pewno się dogadamy. Na to wszystko nałożył się intensywny okres w pracy - w rezultacie Paweł przyjeżdżał za dwanaście godzin, a ja w lodówce miałam światło i nic więcej.
Na szczęście udało mi się pół godziny przed przyjazdem brata zrobić szybkie zakupy. Potem ...