Humanity (I)
Data: 14.05.2022,
Kategorie:
Fantazja
cyber,
Romantyczne
nieznajomy,
Autor: Dandelion
... Temperatura nie przekroczy 35 stopni, co dawało pewność, że teoretycznie nic im nie powinno grozić, zresztą – na Boga! – przecież niektórzy zmuszeni byli przebywać przez większą część dnia na powierzchni i jakoś żyli. Jedyne, czego się teraz obawiał to fakt, że Alba mogła się rozmyślić – albo, co gorsza, odejść od niego. Przez cały czas był tego świadomy, a jednak musiał spróbować. Teraz pozostało mu tylko czekać...
***
Węzeł Zachodni był rodzajem skrzyżowania na Głównej Magistrali Powietrznej – z punktu tego rozchodziły się w różne strony mniej znaczące kanały przerzutowe, oplatające siecią połączeń całe państwo. Sama Magistrala łączyła stolice wszystkich siedemnastu krajów świata: była jedynym w swoim rodzaju tunelem szybkiego ruchu. Gigantyczny, całkowicie odizolowany od środowiska zewnętrznego „rękaw” służył specjalnie zaprojektowanym pojazdom do poruszania się pomiędzy kontynentami. Ruch w tunelu zapewniała wysoka próżnia: powietrze przed pojazdem zostawało wysysane, a następnie przepompowane i sprężane za nim. Tym sposobem na pojazd oddziaływały jednocześnie dwie siły: ssąca próżnia z przodu i ciśnienie z tyłu. Ponieważ brak powietrza przed pojazdem ograniczał tarcie, mógł się on poruszać naprawdę szybko – bez trudu osiągał prędkości hipersoniczne. Hamowanie polegało na stopniowym odwróceniu biegunów: zagęszczano atmosferę z przodu, a z tyłu zmniejszano ciśnienie, aż obie siły wyrównywały się i pojazd stawał w miejscu docelowym.
Pomimo istnienia cudu ...
... techniki jakim była Magistrala, niewielu ludzi podróżowało po świecie. Efekt cieplarniany w połączeniu z całkowitym zanikiem warstwy ozonowej sprawił, że Ziemia stała się środowiskiem zabójczym dla człowieka. Kto nie musiał wychodzić, przez całe życie pozostawał w domu, odizolowany w swojej bezpiecznej komórce od śmiercionośnego promieniowania i żrącego deszczu. Dlatego też Victor spotkał w terminalu Węzła Zachodniego zaledwie kilkadziesiąt osób podróżujących w interesach, a może po prostu gnanych przed siebie rządzą ruchu. Wszyscy w kombinezonach ochronnych i z aparatami tlenowymi na plecach, nie zwracali na siebie najmniejszej uwagi. Victor usiadł na jednej z twardych ławeczek i wyświetlił na wewnętrznej stronie szyby hełmu aktualny czas. Alba miała jeszcze dziesięć minut.
Nagle uświadomił sobie, że nie ustalili żadnego znaku rozpoznawczego.
„Victor, ty idioto!” – przeklinał się w myślach. Rzeczywiście, tak mocno tkwił w wirtualnej rzeczywistości, że spodziewał się pięknej blondynki w mini i szpilkach. Niespokojnie rozglądał się po terminalu, zezując jednocześnie na timer. Nieliczni podróżni kręcili się w hallu, ale nikt z nich nawet nie odwrócił twarzy w jego kierunku. Wtem ktoś poklepał go z tyłu po ramieniu. Podskoczył i odwrócił się przerażony.
- Alba Miles – przedstawiła się postać w skafandrze.
- Och, co za ulga..! – wydusił z siebie głosem zniekształconym przez hełm – Jak mnie poznałaś?
- Tylko ty siedzisz tutaj i rozglądasz się wkoło, jak ostatni idiota! – ...