Obraz życia kobiety w kilku godzinach…
Data: 27.05.2022,
Kategorie:
obyczajowe,
Masturbacja
codzienność,
różne,
Autor: CichyPisarz
Gabriela była przykładem dojrzałej pięknej kobiety, niestety singielki. Trudno było stwierdzić, czy przespała okres, kiedy powinna stworzyć poważny związek, a może wtedy jej to nie pociągało? Kto wie, czy nie zaczęła o tym poważnie myśleć zbyt późno. Postawą i wyglądem przeczyła stereotypowi starej panny, bo nie dość, że urody mogły jej pozazdrościć nawet topowe aktorki i modelki, to jeszcze cechowała ją inteligencja, poczucie humoru i... w ogóle miała bogatą osobowość. Posiadała szeroką wiedzę ogólną, chętnie czytała książki i śledziła liczne portale, nie tylko te modne i popularne. Śledziła trendy, nosiła się modnie, uwielbiała chodzić w szpilkach, była kobietą z klasą.
Dobrze, że dzisiaj nikt nie znał jej myśli. Jeśli taka osoba napotkałaby ją na swojej drodze, dowiedziałaby się o niej rzeczy niepojętych, trudnych do zrozumienia, a zarazem takich, które kształtowały ją przez lata. Gabriela nie wiedziała, kiedy w jej życiu nastąpił przełom, który zdeterminował całą resztę życia. Tak naprawdę tych ważnych momentów było sporo. Oczywiście, ważnych dla niej, dla nikogo innego. Nigdy nie patrzyła na te sprawy, jak na coś doniosłego, chociaż patrząc teraz z perspektywy czasu, tak właśnie było. Krok po kroku, doprowadziły ją do obecnego punktu. Była ciekawa, czy to, co przeżyła było czymś nadzwyczajnym, a może wiele kobiet mogło mieć podobne doświadczenia?
Dzisiaj jako wciąż samotna pięćdziesięciolatka dostrzegała tych przełomów tak wiele i nie wiedziała, dlaczego właśnie ...
... teraz dopadła ją ochota na przeanalizowanie swojej marnej egzystencji pod tym kątem. Może dlatego, że nie codziennie siedzi się w samochodzie nagą od pasa w dół i przywraca właściwy oddech po intensywnym szczytowaniu? A może za czymś tęskniła? Albo po prostu dopadł ją stan głębokiej nostalgii, przemyśleń, na który nie miała wpływu. Patrzyła na nagie wciąż szczupłe uda, pod których skórą rysowały się wytrenowane mięśnie. Szczególnie uwielbiała gładzić przywodziciele, których niewielkie wypukłości wyłaniały się u szczytu nóg, kiedy uda otwierały przed światem odsłaniając kobiecą tajemnicę. Cipkę gładziła już tylko delikatnymi ruchami, jakby gładziła czoło śpiącej osoby. Uspokajała krążące nieregularnie wyładowujące energię impulsy, które krążyły w okolicy krocza niczym drobne błyskawice prądu w czasie spięcia. Ich natężenie było niewielkie, ale rozkosz wciąż ogromną.
Zawsze będąc w tym miejscu czuła się wyjątkowo, jakby była jedyną mieszkanką Ziemi lub przynajmniej odludkiem, samotnie zamieszkującym rozległy obszar. Nie wiedziała, dlaczego skojarzyła obecną scenkę z losami książki Daniela Defoe Robinsona Crusoe, który wylądował na bezludnej wyspie i spędził tam ponad trzynaście lat. Nie, wiedziała. Wielokrotnie zastanawiała się, już będąc dorosłą, jak przez tyle lat rozwiązywał problem męskiej natury. Było raczej pewnym, że dbał o to sam. Więc nie tylko poczucie bycia samotnym człowiekiem ich łączyło.
Szukała takiego zakątka jak ten bardzo długo. Nieuczęszczany, w pobliżu ...