Obraz życia kobiety w kilku godzinach…
Data: 27.05.2022,
Kategorie:
obyczajowe,
Masturbacja
codzienność,
różne,
Autor: CichyPisarz
... Uwielbiała tu biegać. Dziś poczuła chęć na szybszą rundę. Pierwsze okrążenie parku zrobiła w tempie typowego spokojnego rozbiegania, ale kiedy w myśli biegaczki znowu zaczęły wkradać się przełomowe wspomnienia, postanowiła przyspieszyć. Zadyszka powodowała dyskomfort, ale ona biegła dalej. Wiedziała, że dzięki temu, że regularnie biega, jej figura wciąż jest całkiem niezła. Co tam skromność, spoglądając na stawiane na ziemi kroki i opięte elastyczną tkaniną szczupłe uda, uznała, że ma świetne ciało. Żałowała tylko, że nie ma większych piersi, wystarczyłby jeden rozmiar wyżej. Czuła jak huśtający się kucyk smaga łopatki, kiedy ona stawiała krok za krokiem. Poczuła przypływ energii. Teraz walczyła z demonami przeszłości - surowi rodzice, niezliczone godziny przymuszania do nauki, puszczanie się na studiach, nieudane związki z kilkoma partnerami - wszystko to skumulowało się w głowie i teraz chciała to pokonać fizycznym bólem, który zadawała sobie większym wysiłkiem, niż była w stanie znieść. Mijając chyba najstarszy w parku dąb, zatrzymała się i oparła ręką o kolejny najbliższy. Dyszała, brakowało jej tchu, a pochylając się nad ziemią, czuła jak bardzo potrzebuje tlenu. Ruszyła powolnym krokiem, wiedziała, że tak nagłe zatrzymanie pracy mięśni i całego układu krwionośnego, nie jest najlepszym rozwiązaniem, chociaż organizm podpowiadał inaczej. Wyprostowała się i ruszyła przed siebie. Stojąca nieopodal ławka zapraszała ją, by na niej usiadła i odpoczęła. Gabriela ruszyła ...
... dalej, znowu walczyła z tym, co najłatwiejsze i najwygodniejsze do zrobienia. Kiedy tylko uregulowała oddech, rozpoczęła najwolniejszy trucht, wiedziała, jak ważne jest wychłodzenie po intensywnym treningu.
Już zmierzchało, kiedy równym biegiem dotarła do ogrodzenia posesji. Siedem kilometrów zapisała w aplikacji i poczuła dumę, że dzisiaj część zadania wykonała w tempie iście sportowym. Otwierając drzwi domu już widziała siebie biorącą gorący prysznic.
Przywykła już do samotnego życia. Pewne rytuały celebrowała i nie widziała innego sposobu na spędzenie czasu. Po odświeżeniu się, zawsze szykowała fit przekąskę, nawadniała się i siadała przed laptopem, by surfować w necie po ulubionych portalach i blogach, głównie ukierunkowanych na aktywne i wyzwolone kobiety. Dziwiło ją to, jak szybko podążał postęp techniczny przez ostatnie dekady. W przeciągu jej życia doświadczyła rewolucji, której nowe pokolenia nie dostrzegały. Telefon komórkowy, który teraz jest czymś nieodzownym, wręcz wymaganym przez obecny świat, nawet dla kilkulatków, kiedyś był atrybutem najzamożniejszych. Ona sama pierwszą umowę na komórkę w abonamencie podpisała w wieku około trzydziestu lat, kiedy taryfy opłat stały się na tyle opłacalne, by z nich korzystać. Nosiła przy sobie w torebce, sporych rozmiarów, chyba motorolę. Miała wtedy dwadzieścia darmowych minut do wydzwonienia. Zaśmiała się z tego porównując to do obecnych zasad, gdzie połączenia są nielimitowane, a dochodził jeszcze do tego Internet, który ...