Rafal na Mazurach cz.1
Data: 27.05.2022,
Kategorie:
Brutalny sex
Autor: Robert Marchewka
... ruchanie. Marta doszła pierwsza. Biodra zaczęły podrygiwać jej nienaturalnie, a zaraz potem znieruchomiała, wydając przy tym z gardła dzikie jęki. Szczytowała, ale ja nie przerwałem swojej roboty nawet, gdy poczułem, że się rozluźniła. Pieprzyłem ją wciąż w tym samym tempie, więc pojękując czekała na mój finał.
Jak wspominałem, znała się na rzeczy. Wiedziała kiedy mi przerwać. Sięgnęła dłonią między nogi i przytrzymała mi fiuta. Zacisnęła palce na jądrach i wstrzymała moją erekcję. Dyszałem ciężko, chciałem się uwolnić od pulsującej we mnie spermy.
- Proszę – jęknąłem błagalnie.
Odwróciła się sprytnie i dopiero wtedy puściła kutasa. Nagromadzone nasienie z wielką siłą wystrzeliło w stronę Marty, znacząc perlistymi strużkami łono, brzuch i uda opiekunki.
- O kurwa – wyrwało jej się po chwili. Oparta o pień drzewa, nie miała siły się poruszyć.
Zaśmiałem się na ten komentarz.
- Warto było poczekać ta godzinkę, zamiast iść spać – dodała po chwili, szukając w ciemności swoich ciuchów.
Gdy już się ogarnęliśmy, odprowadziłem ją na brzeg lasu, aby nie szła przez niego sama. Z mojego skrótu nic nie wyszło, ale czując to przyjemnie mrowienie w lędźwiach, wiedziałem, że to mała cena, za taki nocny numerek w lesie.
Gdy się rozstawaliśmy Marta cmoknęła mnie w policzek i szepnęła:
- Oczywiście zdajesz sobie sprawę, że to nie był nasze ostatnie bzykanko?
Uśmiechnąłem się i odparłem:
- Byłbym zawiedziony, gdyby tak miało być.
- Super – podsumowała. – Byłeś ...
... boski.
Chciałem jej powiedzieć to samo, ale nie zdążyłem. Poszła do siebie.
Gdy dotarłem w końcu do domku, w ciemności walnąłem w coś na korytarzu. W nocnej ciszy brzmiało to okropnie, ale Wojtun znany był z tego, że ma mocny sen. Anka natomiast uchyliła drzwi swojego pokoju i pokiwała głową. Odniosłem wrażenie, że nie spała.
- No to co? Którą zaliczyłeś dzisiaj? – zapytała z tym swoim kpiarskim uśmieszkiem.
- Nie wiem o czym mówisz – prychnąłem.
- Aha. Idź spać, bo niebawem zacznie świtać.
- Jasne. Dobranoc mamusiu.
- Śmieszne.
… 2 …
Nocne numerek z Martą był świetny, ale rano byłem nieprzytomny. Wojtun próbował mnie budzić, ale dopiero po godzinie mu się udało. Anka śmiejąc się co chwila pod nosem na mój widok, drażniła mnie delikatnie, ale postanowiłem nie zwracać na nią uwagi. Zazdrosna czy co?
Uzgodniliśmy system pracy. Jednego dnia miało pracować dwoje z nas, gdy tymczasem jedna osoba miała wolne. I tak po kolei.
- Kto zaczyna? – spytał Wojtun, przyglądając się mi podejrzliwie. Musiałem marnie wyglądać.
- Może ja i ty – odpowiedziała mu Anka. – Rafał niech jeszcze pośpi, bo dzielnie trwał do końca, aby dopilnować ogniska i poczekać, aż wszystkie panny pójdą spać.
Nabijała się ze mnie, ale byłem jej wdzięczny.
- Niech tak będzie – zgodził się Wojtun.
Poszli niedługo potem, a ja rzeczywiście zaliczyłem jeszcze spanie.
Gdy już odespałem nocne ekscesy, postanowiłem cos zrobić z wolnym czasem. Najlepiej będzie się rozejrzeć po ...