Dziecko.20
Data: 25.08.2019,
Kategorie:
Anal
Pierwszy raz
Autor: ---Audi---
... pójdę do najlepszej naszej gazety
Dość duże biuro, ładnie, przestrzennie.
- Gdzie do naczelnego ?
- Tam, w głębi... szklane drzwi...
- Dziękuję.
Faceci i kobiety, oni się patrzą. Jak zawsze.
- Dzień dobry, mogę... ?
- Zapraszam, co Panią sprowadza do nas ?
- Jestem recenzentką u Pana X, z wydawnictwa X i trafiłam na super uzdolnionego pisarza. Właśnie trwa druk jego powieści, ale, aby ją dobrze sprzedać musimy mieć dobrą prasę. I tu właśnie jestem w tej sprawie.
- Ile mamy czasu ?
- Dwa miesiące.
- Słabo, za mało...
- Panie Jurku proszę do mnie i niech przyjdzie Marek.
- Zaraz skonsultujemy to z naszymi specjalistami. mówi Pani dobra powieść ?
- To będzie bomba.
- Pani rozumie, że będzie na razie normalna reklama, taka branżowa, bo jednak musimy raczej trafiać do sponsorów, a literatura... to nieefektywny dział biznesowy.
- Ale prestiż z odkrycia gwiazdy jest bezcenny.
- Zgadza się, z gwiazdy, a na szczyt jest dość długa droga i nie zawsze się dochodzi.
- Panie naczelny, ze mną zawsze się dochodzi...
- Nie zna Pani rynku, jest nieprzewidywalny...
Oj, Panie główny, nie łapiesz...
Otworzyły się drzwi i wszedł jakiś grubas i ... mój fotograf. Ten, który złapał mnie w bibliotece, na obnażaniu się i robieniu selfi mojemu kochankowi. Nie zadzwoniłam, nie odezwałam się... zobacz, jaki los jest ciekawy...
Uśmiechnął się, poznał od razu, spojrzał się na brzuch.
- Tak szefie ?
- Ta Pani...
- Karolina ...
... jestem.
- Pani Karolina jest...
- Powiedzmy agentem...
- Pani Karolina jest agentem podobno bardzo zdolnego pisarza, jaki mamy czas na jakąś sensowną reklamę...?
Odezwał się grubas...
- Czytanie, skład, zdjęcia, opis... 2- 3 miesiące, jesteśmy zawaleni robotą...
- Za dwa miesiące jest koniec druku, książka bez reklamy nie sprzeda się, bo żadna sieć jej nie weźmie...
- Ja nie zdążę... muszę lecieć...
Wstał i wyszedł...
- Widzi Pani, musimy poczekać, proszę zostawić egzemplarz, zrobimy co w naszej mocy...
Wstałam, fotograf odsunął mi krzesło i wyszliśmy...
- Karlina, tak ?
- Tak, a ty ?
- Marek.
- Nic nie da rady zrobić ?
- Słyszałaś...
- Za dwa miesiące jest już druk, a za dwa następne rodzę, kto będzie robić reklamę, muszę zdążyć do tego czasu...wymyśl coś...
- Jurek, chodź no do nas...
- Jestem zajęty...
- Chodź..
Ledwo wykulał się zza biurka... stanęliśmy lekko z boku...
- Jureczku, pomyśl, to bardzo dobra moja znajoma, wciśnij ją w swój grafik... proszę cię...
- Mam pełno gównianej roboty, nie wiem, jak to ogarnąć...?
- A może jest coś, co Pana przekona ?
- Co na przykład ?
Jego oczka spojrzały się na mnie...
- Forsa poszła na druk, ale zostałam ja...
Kaszlnął... coś pomyślał... ale gdy się spojrzał na mnie, to po pierwsze zobaczył laskę, może kobietę w 6 miesiącu ciąży. Brzuch widać, matka, żona... dalej się nie posunie, nawet w głowie... nie z takim jak jego wyglądem.
- Może jest coś, o czym Pan ...