1. Na Adama


    Data: 05.06.2022, Kategorie: Romantyczne Autor: Ben Wik

    ... ruchów biodrami i w momencie gdy zagłębił się w nią do końca wystrzelił z całą siłą rozpierającej go ekstazy! Ona tylko cichutko jęknęła. Zacisnęła powieki i usta, by nie wydać z siebie nawet pisku i poczuła ten moment, kiedy rozchodzące się ciepło Jego małych pielgrzymów rozkoszy gdzieś tam głęboko, zaczęło rozpływać się za sprawą Jej uczuć po wszystkich zakamarkach ciała i umysłu. Uwielbiała gdy Ją wypełniał swoim istnieniami niedokończonymi, jak o nich mawiał, unikając określeń w pełni dosłownych. Z resztą obydwoje zapatrzeni w siebie szukali magii w każdej nie tylko intymnej części swych ciał. Choć On finiszował zbyt szybko, to jednak dla Niej nawet takie pospieszne zbliżenie dawało rozkosz i satysfakcję. Była znów dosłownie wypełniona Nim! Miała wrażenie, że tam w środku Jego wilgoć i pozostawiony nektar, którego zawsze pragnęła, jest pełnią fizycznego połączenia, co wraz z głębokim uczuciem jakim Go darzyła było całkowitym spełnieniem tego, czego oczekiwała od swego mężczyzny – kochanka. Sen przyszedł nie wiadomo kiedy… To wspomnienie jednak było jakże inne od tego co działo się ostatniej nocy. Teraz leżąc nad ranem, choć właściwie już było prawie południe, przytulił ją mocniej całując czule w czoło, lekko już podniecony wrócił myślami do nocnych igraszek sprzed zaledwie kilku godzin, bo chyba było już dobrze po czwartej, gdy zasnęli… Dla odmiany, tym razem będąc tu na Adama mogli pozwolić sobie na dużo więcej, zważywszy, że ograniczali ich tylko sąsiedzi za ścianą, ...
    ... na których i tak przeważnie nie zwracali uwagi. Zamknął laptopa. Obrócił się delikatnie, by przypadkiem Jej nagle nie obudzić. Powoli, jakby z namaszczeniem ściągnął z Niej kołdrę. Znów leżała tyłem, pachnąca, gorąca, z gładkim aksamitem skóry, która na plecach wyróżniała się konstelacją większych i mniejszych planet – pieprzyków. Popatrzył na nie, szukając może układu gwiazd, które sprawiły, że odnaleźli się w tym wszechświecie zagubionych dusz. Popłynął dłonią po konturze ramienia, zjeżdżając wzdłuż boku Jjej ciała, dotarłszy do doliny pasa - niziny, za którą gwałtownie wznosił się wzgórek biodra, z którego rozciągał się widok na piękną, uwypukloną pozycją na boku pupą! Jej krągłość przedzielona jaskinią spełnienia, działała na niego zawsze pobudzająco! Płynął dłonią po jej owalu, powoli do Celu, który gdzieś tam w osi dolinki Jej pupy, pozostawał nadal ciemny, tajemniczy. Powoli zjechał dłonią niżej, natykając się niechybnie na ów Cel, który zaskoczył go swoją wilgotną miękkością. Muskając wzdłuż niego delikatnie palem, zbliżył usta do Jej szyi wyczuwając prawie smakiem feromony delikatności. Całował wolno, a wilgotna szorstkość Jego języka sprawiła, że po chwili poczuł odruch bezwarunkowy, który jeszcze przez sen dyrygował już Jej wybujałą wyobraźnią. Nagle odwróciła się do niego, szukając spragnionych pocałunku ust, które za chwilę złączyły się złaknione siebie, jak ryby wyjęte na powierzchnię szukające choć małej rozpuszczonej w resztkach wody porcji tlenu. Jednocześnie ...
«1...345...9»