Księżycowa opowieść (III)
Data: 03.07.2022,
Kategorie:
Fantazja
wampir,
Autor: deal
- Kopę lat! - Nadia uściskała mnie już w drzwiach. - Zobacz co tu mam. - Zrobiła chytrą minę i wyjęła zza pleców mojego ulubionego słodkiego szampana. - Bąbelki!
Nadia. Pamiętam jak kilkanaście lat temu po raz pierwszy usiadłyśmy razem w szkolnej ławce.
- Ojej! Jaki śliczny piesio! - Pisnęła wtedy radośnie.
- Piesio? - Zapytałam zdezorientowana.
- No tu, na twoim zeszycie moja nowa niemądra koleżanko! - Wskazała paluszkiem okładkę mojego zeszytu.
- To Alaskan Malamute. - odpowiedziałam.
- Naprawdę? Ale dziwne imię dla psa. - Zmarszczyła piegowaty nosek.
- To nie imię, tylko rasa! - Spojrzałyśmy na siebie i chyba już wtedy wiedziałyśmy, że będziemy się wspaniale uzupełniać. Rzeczywiście tak zostało. Nadia była nieco szalona, taki typ dziewczyny z emocjonalnym ADHD, nigdy nie można było się z nią nudzić. Ja byłam buforem, neutralizowałam jej niekiedy karkołomne pomysły. Tłumaczyłam jak małemu dziecku dlaczego na przykład bieg prawie nago po pijaku przez miasteczko akademickie w środku nocy, nie jest najszczęśliwszym pomysłem zważywszy chociażby na to że jest środek grudnia.
- Idź do salonu, przyniosę kieliszki. - Poleciłam jej ze śmiechem. Po chwili wróciłam ze szkłem, a ona zabrała się za otwieranie butelki. Pop! I złote bąbelki przyklejały się do ścianek kieliszka.
- No, to opowiadaj. - Spojrzała na mnie upijając łyk.
- Co chciałabyś wiedzieć?
- Chcę wiedzieć absolutnie wszystko.
- Dobrze.. Więc, przyjęli mnie na okres próbny do tego labu, ...
... o którym ci mówiłam, ale dopiero od przyszłego miesiąca, z kasą krucho, więc wakacje spędzam w domu jak widać z resztą, rodzice mają się dobrze...
- Błagam! - Przerwała mi. - Ty mi tu nie pitol, tylko gadaj jak on się nazywa.
- On? - Spojrzałam na nią zaskoczona.
"Skąd ona u diabła o nim wie?!" zdziwiłam się, bo przecież z Arturem spotykaliśmy się dopiero od kilku tygodni.
- On. I nie próbuj mi wmawiać, że nie ma żadnego onego. Oczy ci błyszczą, uśmiechasz się wciąż jak nienormalna.
- Ehhh... Zdążyłam zapomnieć, że nic się przed tobą nie ukryje, czarownico. - Próbowałam się wykręcić. - To nic szczególnego. Ot, taki tam...
- Jaki on jest? - podekscytowała się.
- Nadi, nie ma o czym mówić. Ot, facet jakich miliony na tym świecie. - Chciałam zbyć ją jak najszybciej. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.- Przepraszam, pójdę otworzyć.
Gdy uchyliłam drzwi zauważyłam jakiegoś mężczyznę w granatowej bejsbolówce trzymającego spore pudełko.
- Dzień dobry. - Przywitał się. - Pani... Klara Roth... Rot... Rotm... - Dukał próbując odczytać moje nazwisko z kartki.
- Rothermeyer – westchnęłam. - O co chodzi?
- Przesyłka dla pani. - Podał mi kwit i długopis. - Proszę tu podpisać.
- Przesyłka? Od kogo?
- Ja jestem tylko posłańcem, psze pani. Proszę tu podpisać. W środku, w pudle powinien być bilecik.
- Proszę. - Oddałam mu kwit i długopis. Pożegnał się i zbiegł po schodach. Zaniosłam pudło do salonu i położyłam na stole.
- Kurier przyniósł. - ubiegłam ...