1. Zostaw uchylone (I)


    Data: 04.07.2022, Kategorie: Romantyczne Brutalny sex seks Oralny, BDSM Autor: Taka_Miłość

    ... górne szuflady, by dostać się do tej znajdującej się na samym dole.
    
    Meble były ciężkie i to w każdym elemencie, a już zwłaszcza, gdy szuflady były napakowane po same brzegi. Z pierwszą poszło gładko, bo nie była pełna nawet do połowy. W drugiej znajdowały się puste, kartonikowe opakowania, w których nieraz pakowane były drobne upominki dla gości. Przy trzeciej jednak pojawiły się schody, gdyż szuflada po wyjęciu okazała się na tyle ciężka, że Amanda nie dała rady jej utrzymać. W efekcie czego upuściła ją na ziemię, jednocześnie wysypując z niej całą zawartość. Coś huknęło, pękło, a zapisane kartki rozsypały się po drewnianej, lakierowanej podłodze, a niektóre z nich nawet dosięgnęły dywanu.
    
    – O kurwa – szepnęła przerażona.
    
    Spojrzała nerwowo za siebie, ale nie usłyszała żadnych kroków. Z początku miała zabrać się za zbieranie tego wszystkiego i robienie porządku, ale uznała, że może nie zdążyć i w każdej chwili może ktoś wejść do gabinetu, więc zdecydowała, że tyle jej roboty nie może pójść na marne i od razu zerknęła na ostatnią z szuflad. Niestety, okazało się, że Marco był na tyle bystry, że wyjęcie wszystkich pozostałych, nie umożliwiało zajrzenia do tej ostatniej, bo przed nią znajdowała się jeszcze deska, która była z obydwóch stron przykręcona do brzegów mebla.
    
    Ciemna blondynka bardzo się zawiodła, ale nie miała czasu na to, by użalać się nad niepowodzeniem, gdyż z holu dobiegło nawoływanie jej męża:
    
    – Zerknij na Pedro. Idę po Amandę.
    
    Odczekała ...
    ... trochę, na tule długo, by jej mąż zdążył znaleźć się na półpiętrze, a potem chciała wyjść w taki sam sposób w jaki weszła. Niestety drzwi okazały się być zamknięte i to na klucz.
    
    Jak to możliwe bym nie usłyszała, że ktoś je zamykał? Czy ktoś mnie widział? – pytała samą siebie w myślach.
    
    Poczuła się jak w potrzasku. Była w pułapce. Pozostało jej jedynie okno, w którym, na szczęście, nie było krat. Otworzyła je i przełożyła jedną nogę, a kiedy miała przełożyć następną i zeskoczyć w dół, to jej suknia zahaczyła się o jeden z metalowych elementów. Utraciła równowagę i zaczęła spadać. Na szczęście nie było wysoko, bo gabinet Marco znajdował się na parterze, ale i tak nieco się potłukła, gdy upadła na trawę. Wstała, upewniła się czy nic jej nie jest, otrzepała się, by wyglądać schludnie i udała się na przód budynku, gdzie mały Pedro jej wyczekiwał, ciągle zabawiając się kierownicą automobilu należącym do jego ojca.
    
    – Pan Marco panią szukał – usłyszała od Giovanniego, który stał w progu i starała się jednocześnie koordynować pracą innych, jak i mieć oko na Padro.
    
    – Wyszłam tylnym wyjściem – odpowiedziała. – Myślałam, że natrafię na Marthę. Nie mam zapałek.
    
    – Mogła pani powiedzieć. Przyniósłbym – zapewnił, a potem usunął się nieco w tył, by zrobić przejście panu Falcone. – Miłej podróży, państwu życzę.
    
    – Miłej pracy, tobie życzę – odparł Marco i zajął miejsce za kierownicą, przenosząc syna na kolana żony, która już siedziała obok niego.
    
    Kiedy małżonkowie z małym Pedro ...