Szansa jedna na milion
Data: 17.07.2022,
Kategorie:
Sex grupowy
miłość,
Autor: Ravenheart
... palce na moją cipeczkę, całą błyszczącą od jej własnych soków – ale przede wszystkim od jego spermy. Pogładziłam ją i nie spuszczając oczu z Marka, wsunęłam palce do środka. Delikatne mlaśnięcie i wspomnienie niedawnej ostrej jazdy szybko sprawiły, że fale przyjemności zalały mnie całą. Uwielbiam pieścić się sama – najlepiej używając tego wspaniałego, naturalnego męskiego nawilżenia. A kiedy jeszcze mogę to robić na oczach faceta, który go dostarczył, i patrzeć mu przy tym w oczy – odpływam. Wystarczyło więc kilka ruchów i spazm rozkoszy wybuchł mi pod palcami. Wbiłam się głęboko do środka, zaciskając jednocześnie uda i czując, jak długi, głęboki orgazm przenika całe ciało. Przeciągłe westchnienie wyrwało mi się z ust. I wtedy usłyszeliśmy piknięcie domofonu.
– Jacek – uśmiechnął się Marek. – Prawie zdążył na najlepszą część.
– Szoruj pod prysznic – zrugałam go, usiłując złapać oddech i sięgając po leżące na ziemi majtki. Wbiłam się w nie szybko, pozwalając by opięły moją zbolałą, mokrą cipkę.
Kilka kropel nasienia przesączyło się przez materiał. Przesunęłam po nim palcami, zbierając wilgotny ślad. Patrząc w oczy Markowi i uśmiechając się niewinnie, jak nastoletnia lolitka, podniosłam dłoń do ust. Oczy mu błysnęły. Pogroziłam palcem.
– Nawet o tym nie myśl! Marsz do łazienki, ogierze!
Wytarłam szybko spływające na nogach ślady grzechu i wbiłam się w dżinsy. Jak to dobrze, że silny zapach ziół zamaskował mocny, jakże charakterystyczny, męski aromat unoszący ...
... się w kuchni.
Po chwili drzwi otworzyły się i stanął w nich Jacek.
– Witaj, weekendzie – usłyszałam z przedpokoju jego wesoły głos. – O, laptop Marka. Znaczy, że nie tylko ja urwałem się z roboty. Świetnie, nie będziemy zwlekali z obiadem.
Wszedł do kuchni, dumnie dzierżąc pokaźnych rozmiarów butelkę.
– Mmm… ale zapachy. Co to, oregano? A, to pizza dziś będzie? Dobrze się składa, przyniosłem wino!
Podszedł do mnie i pocałował. Przytuliłam się, chowając w opiekuńczym uścisku. Moje serce biło jak oszalałe, a ja w panice myślałam, czy Jacek to usłyszy. Staliśmy chwilę, ciesząc się bliskością.
– Jesteś cudowny.
Roześmiał się, tym swoim ciepłym śmiechem, za który go tak kocham.
– No, oczywiście – stwierdził wesoło. – Muszę być cudowny, żeby ci było ze mną dobrze.
– Na obiad trochę trzeba poczekać – oznajmiłam twardo. – Pizza jeszcze nie gotowa. Obiad będzie późno.
– No, to może rozpoczniemy po prostu świętowanie weekendu? – spytał. – Co powiesz na taki pomysł: obiadokolacja w wyrze, z winem, gorącą kobietą i połączona z seansem filmowym?
– Jestem za – od razu wyraził swoją opinię Marek, wychodząc z łazienki.
– Rodzina w komplecie – zachichotałam. – Dobra, to wy przygotujcie pokój, a ja zaraz zrobię żarcie. I zajmijcie się winem. Pizza będzie za chwilę.
No, to było optymistyczne założenie. Chwila przeciągnęła się w godzinę. Jacek wziął jeszcze prysznic, a poza tym nagle pojawiły się upierdliwe drobne, domowe sprawy. Romantyczne jak wynoszenie ...