Autokarowa love
Data: 18.07.2022,
Kategorie:
podróż,
Romantyczne
Klasycznie,
Autor: Eunomia
... żartem, który mu totalnie nie wyszedł. Na szczęście Piotr wybrnął z sytuacji.
- Nie podrywaj nam Aleksandry, niech się dziewczę jeszcze łudzi, że masz jakieś resztki godności. I nie jedź tak szybko. – Uśmiechnął się do mnie i podał teczkę z logo naszego biura. – Wracałem od szefowej, kazała ci to przekazać. W środku masz harmonogram wyjazdów na następne trzy miesiące. Także powodzenia i witamy na pokładzie! – Na pierwszy rzut oka widać było, że lubi swoją pracę. I nie był tak stary, jak oceniłam go zaraz po wejściu. Mógł mieć ze trzydzieści pięć lat, może ciut więcej. Włosy z wyraźną domieszką siwizny nadawały mu jakiejś powagi i mądrości. No dobra, nie był stary, tylko wcześnie osiwiał. Był bardzo dobrze ubrany, a to coś, co u mężczyzn cenię. Klasa i prostota.
Pobieżnie przejrzałam moją rozpiskę. W przeciągu dziewięćdziesięciu dni szykowało mi się aż czternaście wyjazdów. Witaj przygodo!
***
Podróż mijała nam bez żadnych większych ekscesów. Ludzi zabieraliśmy z czterech przystanków, wszyscy wydawali się bezproblemowymi pasażerami. Całe szczęście, że tak było. Nie zadawali głupich pytań, nie marudzili, nikt nie miał pretensji o korek na autostradzie. Sielanka.
W nocy większość pasażerów spała, a drugi kierowca, Maciek, smacznie pochrapywał na fotelach za kierowcą. Zazdrościłam im. W sumie i ja mogłam się zdrzemnąć, ale nigdy nie potrafiłam spać w podróży. Obserwowałam uciekające światła lamp z niemieckich autostrad, liczyłam samochody, nie mogłam zmusić się ...
... do snu. Moje pilockie siedzenie było na tyle wygodne, że nie narzekałam na ból kręgosłupa, ale marzyłam o tym, by wyprostować nogi. Spojrzałam na Piotra. Jak on pewnie prowadził. Patrzył się przed siebie, oburącz trzymając kierownicę. W tle cicho pobrzękiwała jakaś niemieckojęzyczna stacja radiowa. Przyglądałam się profilowi mężczyzny, gdy z zamyślenia wyrwał mnie jego głos.
- Coś się dzieje? Brudny jestem? – obdarzył mnie przelotnym spojrzeniem. – Nie wiedziałem, że jestem aż tak ciekawym człowiekiem. Pochlebiasz mi. – zażartował, a mi zrobiło się głupio, że tak jakby naruszyłam jego prywatność.
- Nie, przepraszam, jakoś tak się zmyśliłam. Mogę wyprostować nogi i położyć je na półce? – zapytałam.
- Nie ma sprawy. – odparł po prostu.
Z zadowoleniem zdjęłam trampki i wyprostowałam nogi. Tak to ja mogę jechać!
Znów spojrzałam na Piotra. Był taki spokojny, taki opanowany, a potrafił zażartować, wybrnąć z sytuacji. Pomyślałam o tym, że jeżeli ma dzieci, musi być strasznie fajnym tatą.
- Jak sądzisz, ile jeszcze będziemy jechać? – zapytałam, bo znudziło mi się siedzenie w ciszy.
- Myślę, że za dwanaście godzin będziemy na miejscu już. A co, znudziła ci się już jazda?
- W życiu. Mogłabym tak siedzieć i jechać cały czas. Uwielbiam to. A poza tym – bardzo dobrze prowadzisz. – wysiliłam się na komplement.
- Dzięki, dzięki. Jazda Maćka ci się nie podoba? – odbił piłeczkę. Nie zdążyłam odpowiedzieć, gdyż usłyszałam zaspany głos drugiego kierowcy.
- Jak się ...