Noc komety
Data: 23.07.2022,
Kategorie:
akcja,
horror,
Fantazja
Autor: Man in black
... to na myśl.
Dostrzega biegnących strażaków, którzy zaledwie kilkadziesiąt metrów dalej próbują uwolnić przypadkowych przechodniów spod gruzowiska. Jeden z nich krzyczy do pozostałych, wskazuje coś palcem i ratownicy biorą się do pracy, podczas gdy ten, który nimi kieruje, wrzeszczy coś do słuchawki. Wtedy zauważa inną grupę ludzi. To z pewnością nie ratownicy. Idą dziwnie, niezdarnie jakby mieli połamane nogi. Kołyszą się i gestykulują groteskowo. Kiedy docierają do pracujących mężczyzn, bez najmniejszego powodu i ostrzeżenia rzucają się na nich niczym sfora wściekłych psów. Andrzej patrzy z rozdziawionymi ustami.
Walka jest nierówna. Strażacy są zaskoczeni. Nie wiedzą jak się zachować, tymczasem tamci rzucają się na nich i starają się gryźć. Z ich gardeł wydobywają się nieprzyjemne chrapliwe dźwięki. Napastnicy zachowują się jak zwierzęta i jest ich więcej niż ludzi w jaskrawych kombinezonach. Po chwili odgłosy podobnych walk docierają do niego zewsząd. Jakby całe miasto oszalało. Ludzie rzucają się na ludzi. Jedni uciekają z wrzaskiem, a inni biegną za nimi, charcząc złowrogo. Wtedy ochroniarz orientuje się, że jedna z takich sfor biegnie ulicą prosto na niego.
Mężczyzna rzuca się do drzwi, ale wtedy przypomina sobie, że tych już dawno nie ma. Nerwowym ruchem łapie za łańcuch i ciągnie go ile tchu. Po chwili z góry wysuwa się stalowa krata. Mężczyzna ciągnie łańcuch, czując, że serce podchodzi mu do gardła. Po dłuższej chwili krata wysuwa się mniej więcej na ...
... wysokość jego głowy. Zerka na ulicę, gdzie co najmniej kilkanaście osób kieruje się wprost na niego. Powarkują złowrogo i machają rękami. Nagle mężczyzna uznaje, że wcale nie są tacy wolni. Z jeszcze większą energią ciągnie kratę i gdy ta jest już zaledwie pół metra nad ziemią, zacina się.
Kroki biegnących są coraz bliższe. Nieproszone łzy rozmazują mu obraz. Nie może już wychylić się, żeby spojrzeć, jak daleko znajdują się intruzi. Zresztą słyszy wyraźnie, że nie są daleko. Kręgosłup zamienia mu się w sopel lodu. Klnie na głos i szarpie się z kratą, ale ta ani drgnie. Wiesza się na łańcuchu jednak bez skutku. Czuje, że jeszcze chwila i żołądek wyjdzie mu przez ściśnięte gardło. Wrzaski są niemal na wyciągnięcie ręki. Wydaje mu się, że już widzi cienie napastników. Rzuca się na kratę i szarpie z całej siły. Wiesza się na niej i klnie. Klnie i płacze i kiedy pierwsi rozwścieczeni napastnicy znajdują się już w jego polu widzenia, krata opada ze zgrzytem do podłogi.
Metaliczny trzask oznacza ocalenie. Przynajmniej na razie. Ledwie stalowa kurtyna uderza o ziemię, kilkanaście rozpędzonych ciał rzuca się na nią z wrzaskiem. Szarpią i uderzają w nią z potworną nienawiścią. Andrzej stoi krok od nich tyle, że po tej bezpiecznej stronie. Ciężko dyszy. Z jego ust unosi się para. Stalowa zapora jest na tyle gęsta, że nie może im się przyjrzeć. Zresztą nie ma na to ochoty. Patrzy, jak tamci próbują rozszarpać stal i czuje, że zwymiotuje ze strachu. Tak też się dzieje. Mężczyzna pada na ...