1. Przygoda życia (I)


    Data: 01.08.2022, Kategorie: Mamuśki Zdrada ciąża, Fantazja Autor: Mr. X

    Cześć. Chciałbym opowiedzieć wam tytułową przygodę mojego życia. Historię romansu pięknej dojrzałej kobiety i młodego mężczyzny.
    
    Jestem prawnikiem w dużym mieście. Mam 25 lat. Pracuję w kancelarii prawnej prowadzonej wspólnie przez ojca i córkę. Basia, bo tak ma na imię córka mojego szefa, ma 38 lat, męża i jedno (jeszcze) dziecko. Od początku świetnie się dogadywaliśmy. Wspólne poczucie humoru szybko skróciło między nami dystans. Często rozmawialiśmy na tematy prywatne. Pytała mnie czy jestem żonaty, mam dziewczynę i ogólnie jak mi się układa z kobietami. Odpowiadałem zgodnie z prawdą, że mam świetny kontakt z płcią przeciwną, zawsze dodając, że to dzięki swoim atutom. Pomimo tego, że ciągnęła mnie za język, nigdy nie chciałem jej powiedzieć jakie to atuty... Basia pomimo swojego wieku jest kobietą zjawiskową. Ponad 170 cm wzrostu, naturalne blond włosy, szczupła talia, duże i kształtne piersi, a przede wszystkim wielkie niebieskie oczy, w które można patrzeć bez końca. Basia zwierzała mi się często z domowych problemów. Mówiła, że z mężem dłuższy czas starają się o dziecko, ale bezskutecznie. Zazdrościłem jej mężowi tych starań. Seks z taką kobietą i to w dodatku bez prezerwatywy... marzenie każdego faceta. Zacząłem wyobrażać sobie siebie, jak bezkarnie spuszczam się w jej pochwie ,,na rachunek” męża. Stało się to moją obsesją, wówczas jak myślałem niemożliwą do zrealizowania.
    
    Któregoś dnia, gdy przyszedłem do pracy, Basia siedziała zapłakana w swoim gabinecie. ...
    ... Okazało się, że zrobili z mężem badania, z których wynikało, że jej mąż jest bezpłodny. Jego plemniki mają zerową ruchliwość. To był dla mnie dar od losu. Zwietrzyłem swoją szansę. Od kilkunastu miesięcy marzyłem o tym, by zdobyć tę kobietę. W normalnej sytuacji nie miałbym na to szans. Ja, 25-letni smarkacz bez pieniędzy i pozycji, pożądałem ciała dojrzałej i jakże dystyngowanej kobiety. Wielokrotnie wyobrażałem sobie, jak kochamy się na wielkiej sofie umieszczonej w gabinecie jej ojca. Często miałem wzwód w jej obecności, którego nie dało się ukryć. Na pewno o tym wiedziała, ale nic sobie z tego nie robiła. Była do tego przyzwyczajona. Nawet klientom kancelarii rozrywało rozporki w jej obecności, gdy ubrana w niebieski żakiet siedziała z założonymi nogami przy biurku. Dla Basi dotychczas liczył się jednak tylko jej mąż.
    
    – Co ja teraz pocznę, skoro tak bardzo chciałam tego dziecka ? – zapytała.
    
    – Wiesz, jest teraz tyle rozwiązań – in vitro, naprotechnologia, inseminacja – próbowałem ją pocieszyć.
    
    – Tyle że to wszystko na nic, skoro sperma mojego męża nie zdoła mnie już zapłodnić – odpowiedziała.
    
    – Sperma twojego męża może nie, ale innego mężczyzny już tak... – odpowiedziałem bezczelnie.
    
    – Co ty masz na myśli? – zapytała wyraźnie podniesionym głosem.
    
    – Wiesz, są teraz przecież banki spermy... – wycofałem się.
    
    – Nie ma mowy, ja nie mogłabym znieść myśli, że wychowuję dziecko faceta, którego nigdy nawet nie poznam. Dla mnie to nie do przyjęcia. Bardzo pragnę tego ...
«1234...15»