Kryzys (I)
Data: 26.08.2022,
Kategorie:
Brutalny sex
stajnia,
tajemnica,
akcja,
Autor: pimafucin
... ale albo tego nie usłyszał, albo nie chciał słyszeć. Po kilku minutach zapadłam w sen. Obudziłam się sama i nic mnie nie bolało, widocznie musiał zrezygnować. Odetchnęłam z ulgą i po porannej toalecie i śniadaniu udałam się do pracy.
Po południu poszłam wziąć prysznic. Widząc pojawienie się ciemnej postaci w pomieszczeniu, serce zabiło mi szybciej. Rozpoznałam jego sylwetkę, westchnęłam cicho i udałam, że go nie widzę. Kabina rozchyliła się, wlewając do środka zimne powietrze. Przeszedł mnie dreszcz od chłodu, a następnie od jego dotyku. Była dość wczesna godzina jak na ten rytuał, ale zmiana otoczenia sprawiła, że stał się subtelniejszy.
Mam dosyć. Od miesiąca jest coraz gorzej z dnia na dzień. Całe ciało mam w krwiakach i ugryzieniach. Nogi mam obdrapane i obolałe. Nienawidzę go, poważnie zastanawiam się nad ucieczką z tego miejsca. Jest zima, ale chyba wolę zamarznąć pod mostem, niż powoli ginąć z jego rąk.
Stałam na środku stajni, jak doszedł mnie rozjuszony dźwięk głosu Ilny-żony Adama. Wrzeszczała na pracownice, miałyśmy się wszystkie ustawić w rzędzie. Osiemnaście dziewczyn to pokaźna ilość stajennych, ale na trzysta koni to stanowczo za mało. Chociaż dziewczyny się starały, ja średnio wyrabiałam się z materiałem. Bardziej skupiałam się na dbaniu o powierzone mi konie niż na samej jeździe.
- Macie się rozebrać!!! - krzyczała, ledwo powstrzymywana przez swoją przyjaciółkę. Wyglądała, jakby sama chciała nas pozbawić ubrań. - Zostaw mnie! Ja wiem, że to ...
... któraś z nich!!!
Zaczęło mi się robić gorąco. Dziewczyny powoli obnażały się do bielizny, przełknęłam ślinę, nie mogąc się ruszyć.
- Ale Ilna, skąd będziesz wiedzieć…
- Daj spokój! Ja wiem, jakie ślady na ciele zostawia mój mąż!!! Tę, która z nim sypia, uduszę własnymi rękoma!!! - nerwowo oglądała rozebrane koleżanki z tyłu i z przodu, powoli zbliżając się do mnie.
- A ty co!? Specjalne zaproszenie? - ryknęła, zatrzymując się pół metra ode mnie. Wyglądała jak wariatka na nieodpowiednich psychotropach. Miała podkrążone oczy i naciągniętą skórę na policzkach. Widać było u niej przewlekłe zmęczenie i zmartwienie.
- Myślę, że to nie należy do moich obowiązków… - odwróciłam, wzrok czując, jak się rumienię.
- Co?
Jednym ruchem ręki ściągnęła boleśnie mój plaster z szyi, de facto zakrywający ogromne, sine ugryzienie.
- To ty… - wysyczała, czerwieniąc się ze złości.
- To koń mnie ugryzł, ten kuc kasz…
Ciemność. Od uderzenia jej rozwścieczonej pięści straciłam przytomność. Świetnie, najpierw bił mnie szef, a teraz zabije szefowa. Ocknęłam się w swoim łóżku. Nic z tego nie rozumiałam. Powoli wstałam i udałam się do łazienki. Limo wyglądało okropnie, było na pół twarzy. Usłyszałam pukanie do drzwi, po chwili weszła jedna z moich koleżanek Nonia.
- Cześć, jak się czujesz?
- Poza całkowitą dziurą w pamięci w porządku. - zgrabnie skłamałam.
- Nic nie pamiętasz?
- Tylko jej wściekłość.
- Pobiła cię. Wrzeszczała, że sypiasz z jej mężem. Na szczęście po ...