1. Upojeni (I)


    Data: 28.08.2022, Kategorie: biznes, szefowie, zemsta, bez seksu, Autor: Adrenalinaaa

    Gdybyś miał szansę, czy zmieniłbyś coś w swoim życiu? Może wolałbyś jednak pozostawić przy sobie to, co udało Ci się zdobyć dzięki porażkom? One otaczają nas zewsząd, nieprawdaż? Matka wspominała, że gdy poznała ojca to świat rozpadł się na kilka kawałków. Przez wiele lat próbowała pozbierać je do kupy i nawet raz prawie jej się udało. Mimo wszystko nie potrafiła. Z uczuciami nie łatwo sobie poradzić. Łatwo nimi wzgardzić, wyrzucić jeśli są niewystarczające. Ale co z tymi, które przychodzą niespodziewanie? Te, które stanowią nową część nieznanego jutra? Otóż to.
    
    Ile ludzi, tyle opinii. Małżeństwa z rozsądku, związki dla pieniędzy oraz relacje niespodzianki. Te ostatnie nazywane są miłością naszego życia. I tak, jak każda banalna komedia romantyczna, zapewne mogłyby skończyć się pięknym "żyli długo i szczęśliwie". Niestety, to fikcja. Taka miłość to wojna światów. To podmuchy świeżego powietrza, które łapiesz i wpuszczasz do swych płuc, lecz niekiedy jest ono zbyt ostre. Czasami coś nie wystarcza. Czasami czegoś brakuje. Czasami musimy zgubić się w mroku. Bo życie nie jest czarno białe albo w kolorze landrynkowego różu. A miłość? Serce musi wiedzieć, o co walczy. I dla kogo.
    
    Marianna weszła do kuchni i odstawiła z gazu, jęczący od kilkunastu sekund czajnik. Wrzątkiem zalała dwa kubki z malinową herbatą, a potem wskoczyła na taboret, by dosięgnąć słoika cukru, stojącego na lodówce. Dlaczego nie mogłam zapamiętać tak podstawowych rzeczy? Ta niewinna istotka przypominała ...
    ... Calineczkę, a ja nieświadomie uwielbiałam naginać granice jej cierpliwości. Kuchnia była sercem tego przestronnego domu. Marianna natomiast była jej szefową i mało brakowało, żebym za jakiś czas dostała od niej po łapach. Taki był ze mnie tajfun. Gdzie bym się nie pojawiła, tam albo coś zostało uszkodzone, albo ginęło w niewyjaśnionych okolicznościach.
    
    Kiedy delikatny dotyk pogłaskał me ramię, a przed nosem pojawił się kubek, mimowolnie się uśmiechnęłam. Kilka sekund później dołączyła do mnie i usiadła na drugim leżaku. Taras wychodził wprost na widok morza, od którego orzeźwiające podmuchy powietrza, rozdmuchiwały włosy i muskały skórę twarzy. Duszność dnia przerodziła się w porywisty wiatr, który zwiastował burzę. Zbliżające się do portu ciemne chmury były drugim znakiem. Dla mnie nie stanowiło to zagrożenia. Niewielu rzeczy się bałam, a raczej niewiele było takich, które mogły mnie zaskoczyć i przerazić.
    
    Łyk słodkiego gorącego naparu spowodował gęsią skórkę. Może to jednak ten wiatr? Połączenie rozgrzewającego napoju wraz z ochładzającą organizm pogodą, skumulowało dany efekt.
    
    - Sprzedał część akcji. - podniosłam głos. Fale stawały się coraz większe, a szum rozzłoszczonej wody dudnił w uszach. Zrozumiałam, że dzisiejszy odpoczynek będzie musiał ograniczyć się do telewizji lub dobrej książki wewnątrz domu. Na samą myśl o takim pożegnaniu, posmutniałam. Morze to wyczuwało. Nadchodzący kataklizm związany był nie tylko ze zmianą pogody.
    
    Gdy machnęłam dłonią i dałam ...
«1234...»