Upojeni (I)
Data: 28.08.2022,
Kategorie:
biznes,
szefowie,
zemsta,
bez seksu,
Autor: Adrenalinaaa
... znak, abyśmy obydwie weszły do środka, Marianna natychmiastowo złapała mnie za nadgarstek i wwierciła się we mnie smutnym spojrzeniem. Niebieskie małe oczka próbowały przekonać mnie do zmiany zdania. Rozumiałam, że się boi. Kilka razy proponowałam jej, aby została na miejscu, ale oczywiście to nie wchodziło w grę, nawet przy opcji szantażu. Byłam jej przyjaciółką i vice versa. Blondyneczka była jedyną dobrą rzeczą wynikającą z katastrofy, jaka przydarzyła się mojej rodzinie.
- Nie ma już odwrotu. - włosy zaczęły fruwać we wszystkie strony wraz z naszymi szlafrokami oraz resztą dekoracji na tarasie. Spojrzeniem kazałam wstać i udać się jej do środka. Ja natomiast szybko posprzątałam wszelkie gazety leżące na stoliczku, a potem złożyłam składane leżaki i zaciągnęłam je do specjalnego schowka, znajdującego się tuż obok schodków na taras.
Uwinęłam się w miarę szybko, co pozwoliło, abym uniknęła pierwszej fali mżawki. Po kilku sekundach nadeszło oberwanie chmury. Ostatni raz wychyliłam głowę zza uchylonych, drzwi i spojrzałam na zapierający dech w piersiach obrazek. Morze unoszące się ponad widnokrąg. Niebo w kolorze grafitu i jeden jasny cios, który odznaczył na nim swój ślad. Ile dałabym, aby móc mieć taką siłę? Jak mocno pragnęłam zemsty? Cóż, ilekroć wlepiałam swój wzrok w ciemniejące niebo, ilekroć wiatr popchnął drzwi, a ja usłyszałam złudny trzask zamka, przepełniała mnie złość. Złość będąca paliwem do życia, w którym wegetowałam. Ja. Będąca kiedyś nadzieją ...
... wszelkich ludzi pokrzywdzonych przez los. Stawiająca dobro innych nad swoim. Stałam się zemstą. Chodzącą karmą, która musiała w końcu powrócić do odpowiedzialnej za ten stan, osoby.
- Potrzebują Panie czegoś jeszcze? - lokaj nie pozwolił dźwigać nam ani jednej rzeczy. Marianna z uśmiechem spoglądała przez duże okna apartamentowca, z którego mogła ujrzeć całe miasto.
- Proszę postawić w korytarzu. - machnęłam dłonią i wyciągnęłam z kieszeni stuzłotowy banknot. Gdy wręczyłam go w dłonie chłopca, ten spojrzał na mnie, jak na czarodziejkę.
- Dziękuję. - w odpowiedzi uśmiechnęłam się i podałam mu dłoń.
- Uprzejmi ludzie zasługują na owoce swojej ciężkiej pracy. Nie zapominaj o tym. - zobaczyłam zawstydzenie, którego spojrzenie przez moment zawirowało na osobie mojej przyjaciółki. - Prosiłabym o wypożyczenie samochodu.
- Oczywiście. Poinformuję recepcję. - kulturalnie ukłonił się i oddalił w stronę wyjścia. Kolejne ukradkowe spojrzenie w stronę Marianny potwierdziło moje przypuszczenia. Gdy chłopak zniknął, a dużą przestrzeń wypełnił jedynie podekscytowany oddech przyjaciółki, zaśmiałam się. Nadal obserwowała miasto. Nie dane było jej poznać życia w samym centrum tętniącego rozrywkami miejsca, które było również nazywane przeze mnie betonową dżunglą. Ja znienawidziłam ją w momencie, gdy pożarła sny o spokojnym życiu. Marianna przeżyła w swojej doczesnej wędrówce nawet większy koszmar. Mimo wszystko nie musiała dzielić swojego bólu z wścibskimi hienami, czekającymi na ...