Troje na huśtawce (I)
Data: 04.09.2019,
Kategorie:
małżeństwo,
żona,
Zdrada
BDSM
Autor: Al Gebra
Był podekscytowany, chociaż również zmęczony, gdy przyjechał do domu po pracy. Spędził cały dzień w biurze pracując nad projektem, który ciągnął się już od kilku miesięcy i wyciągał z niego całą energię. Najgorsze, że sukces końcowy wydawał się wcale nie przybliżać. Ciągle nowe problemy i opóźnienia.
Ale dzisiaj był już piątek i wracał do domu zadowolony, że na dwa dni będzie mógł zapomnieć o tym wszystkim, wrzucić służbową komórkę do szuflady i się zresetować. Mieszkał na osiedlu domów jednorodzinnych, pod miastem, w niezbyt dużym, ale przytulnym jednopiętrowym domku, który odziedziczył po dziadkach.
Wracał do domu tym bardziej chętnie, że wiedział, iż w domu czekać będzie na niego Kasia, jego żona. Och Kasia. Na samą myśl o niej uśmiechnął się i zrobiło mu się cieplej. Byli już trzy lata po ślubie, ale ciągle między nimi iskrzyło. To była studencka miłość, byli rówieśnikami - poznali się na czwartym roku i pobrali wkrótce po obronie. Od kiedy związał się z dziewczyną, uważał się za szczęściarza - Kasia była bliska jego ideałowi: zgrabna, niewysoka brunetka o czarnych oczach, bardzo kobiecej figurze, długich lekko pofalowanych włosach, niewielkich, ale kształtnych piersiach, pupie wyraźnie zarysowanej, którą ona uważała za zbyt dużą a on za taką w sam raz. Uwielbiał patrzeć jak się porusza - jak chodzi lub biega. A w tańcu była dla niego boginią. Była jak wulkan energii, poruszała się płynnie i zmysłowo. Zawsze była skora do uśmiechu i optymistycznie nastawiona do ...
... życia. Seks z nią ciągle był fascynujący i pełen pasji.
Sam myślał o sobie jak o przeciętniaku. Niezbyt przystojnym ani wygadanym.
Tym bardziej uważał, że wygrał los na loterii, kiedy dziewczyna, taka jak Kasia, zakochała się w nim i została jego żoną. Wracając do domu po męczącym dniu, przywoływał w pamięci obraz żony i planował, co wieczorem będą robić razem w łóżku. Liczył, że uda mu się ją namówić na wspólne igraszki. Kasia, choć była drobną kobietą, potrafiła pokazać swój charakter. Zdarzały im się od czasu do czasu sprzeczki, ale często jego żona ulegała w końcu argumentom męża i poddawała się jego woli. Wierzył, że i tym razem ulegnie jego zalotom i wylądują wspólnie w łóżku. Tak marząc na jawie, jechał szybko do domu.
Zajechał samochodem pod garaż i zaparkował. Był już wieczór i choć był koniec października, było dość ciepło. Wziął teczkę z bagażnika i podszedł do wejścia. Drzwi domu były niedomknięte, co trochę go zdziwiło. Wszedł do środka. W domu było ciemno, tylko na schodach, prowadzących na piętro, widać było smugę światła, dochodzącą gdzieś z góry.
- Kasia! - zawołał - gdzie jesteś? Zostawiłaś niezamknięte drzwi.
Nie usłyszał żadnej odpowiedzi, więc zdjął buty, rzucił teczkę pod wieszak i nie zapalając światła, przekręcił pokrętło zamka. Zaczął wchodzić po schodach na górę. Idąc poluzował krawat i zdjął marynarkę.
- Kasia! - zawołał ponownie. Ale i tym razem odpowiedziała mu cisza. "Śpi?" Pomyślał podchodząc do sypialni, w której było zapalone ...