1. Mam na imie Matylda


    Data: 01.09.2022, Kategorie: Trans Autor: Konrad Milewicz

    ... rozumiem, więc układam sweter z plamą na łóżku, tak by nie pobrudzić pościeli - Bo dzisiaj to ja nauczę Cię czegoś wyjątkowego.Odwracam się wolno i widzę, że trzyma długi nóż. Pewnie sobie żartuje. Zaraz da mi coś z “moich” ubrań i wrócimy na przyjęcie. Tak, wszystko będzie dobrze. Przesuwa płaską stroną po moim policzku, ostrze jest przeraźliwie zimne.- Przychodzisz tutaj jak do siebie i wykorzystujesz tą biedną kobietę na wózku do spełniania swoich chorych zachcianek. Dlaczego? - przenosi go na drugi policzek, znów sunie nim płasko, tak, że gdy zatrzymuje dłoń, czubek wbija mi się w dolną szczękę - Nie, ty nie masz na to odpowiedzi, prawda? Łakniesz uwagi, bo jesteś chorym dziwactwem. Myślisz, że gdy nosisz ten makijaż i ubrania, wszyscy Cię kochają. - silnym ruchem dłoni rozrywa zapięcie spódniczki, która opada na ziemię - Chcesz czuć się jak kobieta? Ja Ci pokażę. Zapamiętasz tą lekcję do końca swojego dziwacznego życia. Kto wie, jak długiego? - patrzę jak prowadzi nóż po podkoszulku, niżej, aż zatrzymuje go na wysokości podbrzusza i znów dźga czubkiem w rzecz, której nie powinno być - Specjalnie dla Ciebie.- Proszę… - udaje mi się powiedzieć wreszcie, połykając łzy - Cokolwiek chcesz, tylko proszę, nie rób mi krzywdy… Nic nie powiem pani Wandzie, obiecuje. Zostanę tutaj przez resztę wieczoru i…- Cicho, piszcząca świnio. - znów kuje nożem w niego - Jesteś jak te gumowe zabawki dla psów. Tylko potrafisz piszczeć, gdy się Ciebie ściska. - wyciąga drugą dłoń, na której ...
    ... wiszą kajdanki, takie prosto z filmów - Nawet nie wiesz, jak długo zastanawiałam się, co najbardziej Cię upokorzy. - powala mnie z łatwością na łóżko przy użyciu kolana, którym uderza w moje chude udo - Pan Walery zadbał o to, by każdy pokój był idealnie wyciszony, więc nie łudź się, że przybiegnie Ci ktoś na pomoc. - przysuwa się, wciąż trzymając nóż - Jesteśmy tutaj sami. A teraz bądź grzeczny i odwróć się na brzuch i wyciągnij ręce do góry.- Błagam, Beata! - twardy kamień rozpaczy zaklinował mi się w gardle - Nie rób mi… - dźgnięcie, tym razem nie ostrzegawcze jak paznokciem, ale wyraźnie bolesne i mające podkreślić jej dominację- Jeszcze słowo, a potnę tę twoją śliczną buźkę, którą tak sobie cenisz! - Jak brzmi to twoje durne imię? Pierdoła? Dziwadło? Nie... - uśmiecha się - Sratylda. Wiesz, ile razy słyszałam, że mam przygotować jeszcze jedno nakrycie, bo jej kochana Sratyldka przyjdzie to pewnie będzie chciała zjeść, a potem wylewałam do śmieci, bo wybrzydzałeś? Ile razy wycierałam łazienkę, bo musiałeś się wykąpać i zachlapałeś wszystko? - wykrzywia się - Pracować i prać twoje ubrania? Opowiadała o tobie, jakbyś był jej córką. Sratylda to, Sratylda tam to. Zabierz mnie na zakupy, poszukamy jej nowej sukienki, bo niedługo ma urodziny. - zamachuje się i uderza z całej siły kajdankami w brzuch, niczym korbaczem, kule się po tym ciosie mocniej - Ja w urodziny musiałam prać twoje gacie, bo “Sratylda musi mieć zawsze czystą bieliznę!” Nawet mi nie złożyła życzeń! - połykam ...
«12...678...»