1. Wspomnienia starego trepa...


    Data: 14.09.2022, Kategorie: Brutalny sex Autor: Jan Sadurek

    ... często ochoty na któregoś z was?
    
    - Nie mam pojęcia, ważne, że spełniło się moje marzenie...
    
    Tak sobie rozmawiając wstaliśmy z łóżka, ogarnęliśmy się i Marta wróciła za swoje biurko. Dosłownie dwie minuty później weszli wracający z wypadu nad wodę koledzy.
    
    Później, w czasie wielkiej popijawy w świetlicy któryś z chłopaków wyznał w sekrecie, że miał okazję wydymać recepcjonistkę. Wszyscy myśleli że przeleciał Kaśkę, ale okazało się, że miał na myśli... Martę. No i wtedy wywiązała się dyskusja. Policzyliśmy, że Marta miała „na rozkładzie” ośmiu z nas! Z tej okazji, mając możliwość poznania tylu „ciepłych szwagrów” urżnęliśmy się jak snopki.
    
    Dzisiaj sobota, wpadłem na kompanię sprawdzić, co się tam dzieje, koledze, który miał dzisiaj nadzór nad wojskiem kazałem jechać do domu; w internacie i tak bym się nudził... Kilku chłopaków przyszło z prośbą o przepustkę, chcieli pójść do miasta, wpaść do kina, do knajpki wypić jakieś piwo. Kazałem się im przebrać w mundury wyjściowe, sprawdziłem, jak wyglądają i wydałem przepustki. Przyszło kilku „podpadziochów”, czyli takich, którzy mieli na sumieniu jakieś występki przeciw regulaminowi; dla nich znalazłem odpowiednie zajęcia, nie nudzili się. Ja tak.
    
    Siedziałem w swojej kancelarii, przeglądałem jakieś branżowe pisma, kiedy wszedł podoficer dyżurny kompanii.
    
    - Obywatelu kapitanie. Dzwonili z biura przepustek, że chce się z kapitanem zobaczyć narzeczona Jakubiaka – kapral stał na baczność czekając na jakieś ...
    ... polecania.
    
    - Narzeczona Jakubiaka? Czego ona może chcieć? Pytałeś?
    
    - Tak jest! Chce prosić obywatela kapitana o stałą przepustkę dla niego. Ponoć jakaś rodzinna imprezka im się szykuje.
    
    - Ale on jest w trzecim magazynie, nim wróci to minie chyba godzina! Nic tam nie jedzie?
    
    - Nie, może wrócić na piechotę, to raptem sześć kilometrów, powinien zmieścić się w godzinie z małym kawałkiem.
    
    - Dobra, niech ta panna tu przyjdzie, a co do Jakubiaka, to muszę pomyśleć. Jeszcze nie wiem, czy go puszczę, dam ci znać.
    
    Kilka minut później weszła do kancelarii dziewczyna w wieku około dwudziestu lat, śliczna blondyneczka z burzą loków. Ubrana była tak, jak powinna moim zdaniem ubierać się młoda dziewczyna: w sukienkę taką, jakie zakładały dziewczyny w latach sześćdziesiątych! Lekka, zwiewna kiecka, rozkloszowana dołem, z małym dekoltem kryjącym sterczący biust bez stanika (widać było sterczące sutki!) i dopasowana „w stanie”. Szczupłe nogi zdobiły srebrne sandałki i białe, zakończone różową koronką skarpetki. Młoda, śliczna, olśniewająca! Jak ja wtedy zazdrościłem Jakubiakowi, temu...
    
    Poprosiłem, żeby usiadła, przedstawiłem się.
    
    - Kapitan Jakub Kolski, jestem przełożonym szeregowego Jakubiaka, pani narzeczonego.
    
    - Joanna Kostecka, Stefek wiele mi o panu opowiadał.
    
    - Chyba niezbyt pochlebnie, prawda?
    
    - Zaskoczę pana, bo choć niekiedy ponosi surowe konsekwencje swych występków, to uważa pana za sprawiedliwego i dobrego dowódcę!
    
    - Schlebia mi to! Sama pani przyjechała, czy ...
«12...91011...»