Nóż w torebce
Data: 15.09.2022,
Kategorie:
sensacja,
Brutalny sex
Autor: Tamara
... małego diabełka, który stoi teraz z wielką włócznią i przygląda się mi. Jestem spokojna. Przyglądam się swojej twarzy w lustrze. Jest inna i nie jest moja. Jest twarzą skrzywdzonej kobiety. Złej kobiety. Kobiety pragnącej. Kobiety zdecydowanej na zaspokojenie swojego pragnienia.
Sięgam lewą dłonią do torebki i powoli przesuwam w jej wnętrzu, aż trafiam na gumowy, twardy, karbowany przedmiot. Przesuwam po nim delikatnie dłonią. Podniecenie wraca, ale jest już spokojniejsze i pod moją kontrolą. Diabełek unosi teraz nóżki na przemian i potrząsa włócznią z wojowniczą miną.
Jestem gotowa. Chcę tego.
Wypowiadam te słowa w myśli i są one prawdziwe. Jestem gotowa pójść z tym mężczyzną.
Spoglądam ostatni raz w lustro. Obca twarz i obce oczy. To nie jestem ja. Wychodzę z toalety i dalej, na zewnątrz. Czeka na mnie. Jest mojego wzrostu i przystojny, mimo lekkiego brzuszka, który doskonale jest schowany pod garniturem. Jestem naprawdę pod wrażeniem zdolności krawieckich jego twórcy. Szary garnitur, szare spodnie z materiału tworzą komplet. Niebieska koszula i stalowy krawat nie pasują do siebie idealnie. Jego żona źle dobiera mu garderobę. Ja dobrałabym raczej ciemnoczerwony krawat z lekkimi szarymi dodatkami. No i czarne, lśniące nowością półbuty. Chyba kupił je wczoraj.
Gdy wychodzę na kamienisty ganek przed karczmą, On stoi oparty o drewnianą barierkę i pali papierosa. Uśmiecha się na mój widok, a ja udaję zażenowaną. Odgarniam opadające włosy do tyłu i lekko unoszę ...
... kąciki ust.
No dalej! - zachęcam go w myślach. - Zaczynaj!
A diabełek rozpoczyna swój taniec, zmuszając moje serduszko do szybszego rytmu. I zaczyna się.
- W podróży - To nie jest pytanie, lecz stwierdzenie oczywistego faktu. I dobrze, nie potrzebny mi idiota bez pomysłu na rozmowę, a ten zaczyna z pewnością i zdecydowaniem w głosie.
- Dokąd jedziesz, młoda damo?
„Damo?!”
Diabełek uniósł groźnie włócznie.
- Chyba nigdzie nie pojadę - wypowiadam te słowa z wyraźną rezygnacją. - Autko odmawia dalszej podróży, więc zastanawiam się nad noclegiem w tym moteliku. - Unoszę do góry rękę, wskazując na drugie piętro karczmy i napis „Pokoje gościnne”.
- Może mógłbym jakoś pomóc? - Czuć w jego słowach szczerą chęć pomocy, a ja wiem, że to tylko gra.
- No nie wiem? Ledwo co udało mi się dojechać na ten parking. Dziś jest już za późno, aby wzywać kogoś, więc pomyślałam, że jutro się tym zajmę.
- Co mi zaproponujesz? Sam zerkniesz pod maskę, aby udać, jaki ty to jesteś wszechwiedzący, a potem stwierdzisz, że bez odpowiedniego klucza to nie da się tutaj tego naprawić? A może zaproponujesz mi wspólną podróż? Przecież to na pewno jest ci po drodze. Czekam!
A diabełek podskakuję mi pod serduszkiem i wykrzykuję okrzyk wojenny - „Mamy Cię! Mamy Cię! Mamy Cię!”
- Mógłbym zaproponować lawetę. - O cię jasny gwint! Tego nie chcemy! Trzeba coś wymyślić i wymyślam.
- I co dalej? Gdzie mi zawiozą auto? Do garażu Janka i Franka?
- No racja, ale nie możesz tutaj ...