Burza nad jeziorem
Data: 18.05.2019,
Kategorie:
Blondynki,
Creampie,
Hardcore,
Oral
Autor: wojtur24
Był początek lipca. Z Poznania wyjechałem wcześnie rano. Chciałem kilka dni odpocząć po dosyć trudnej sesji egzaminacyjnej. Parę słów o sobie. Na imię mam Wojtek i mam 23 lata. Studiuję na polibudzie, którą za rok mam skończyć. Częsty basen i siłownia dosyć ładnie wyprofilowały moje mięśnie, które przy wzroście 190 cm powodowały, że uchodziłem za przystojnego faceta. Miałem dosyć duże powodzenie u lasek ale po rozpadzie mojego związku z Magdą, która wyjechała na studia do Stanów i nagle przysłała mi lakonicznego SMS-a, że poznała jakiegoś Mulata i takie tam bla, bla, bla, traktowałem je czysto instrumentalnie, tzn wyruchałem i już patrzyłem za następną. Jak już pisałem, miałem dosyć duże powodzenie i na brak pracy mojego kutasa nie mogłem narzekać. Zresztą miałem i czym dogodzić dziewczynom. Mój rączy rumak miał prawie dwadzieścia cm długości i ok. 4 cm średnicy. Po ściągnięciu napletka ukazywała się dosyć duża głowica w kształcie grzyba, która mocno drażniła wnętrze kobiet lub dziewczyn, które ruchałem. Jeśli dołożyć do tego lekkie pałąkowate wygięcie, to daje to obraz XL rumaka, który był bardzo chętnie dosiadany przez płeć przeciwną.No ale dobra. Wracajmy do ostatniej mojej przygody. Po ciężkiej sesji postanowiłem wybrać się na Mazury. Miałem upatrzone małe, dzikie jeziorko zaraz za Miłomłynem. Było naprawdę małe i dlatego może bardzo rzadko odwiedzane. Dojazd do niego był tylko z jednej, południowej strony i to wąską dróżką przez las. nagle kończyła się ona i ...
... przechodziła w małą polankę schodzącą coraz niżej do tafli właśnie tego małego akwenu. Brzegi jeziora porośnięte były dookoła wysokim lasem a w wodę wrzynała się szeroka obwódka tataraku. Tylko w miejscu "mojej" polanki, sitowie gwałtownie się rozstępowało i powstawała szeroka na kilkanaście metrów aleja umożliwiająca wypłynięcie na środek tego kilkunasto hektarowego akweniku. Odkryłem to miejsce jak byłem jeszcze w liceum i przyjeżdżałem w te okolice w odwiedziny do swojej kuzynki, mieszkającej w Miłomłynie. Co roku wpadałem tu chociaż na kilka dni.
Ustawiłem samochód tak żeby był ciągle w cieniu i szybko rozbiłem swój 3 osobowy namiot. Później szybko zrobiłem prowizoryczną chłodziarkę - mały dół wyłożony darniną, trzymający temperaturę nawet do 10 st. Włożyłem do niego swój prowiant na kilka dni dwie flaszki wódki i jedną słodkiego wina. Stwierdziłem, że nie zabrałem pompki i musiałem posłużyć się własnymi płucami do napompowania szerokiego materaca.
Był piękny, słoneczny dzień. Temperatura tak około 30 st. Po upakowaniu w samochodzie i namiocie bagażu postanowiłem wskoczyć do wody. Wiedziałem, że jestem sam i dlatego wskoczyłem całkowicie na golasa. Kraulem popłynąłem w kierunku drugiego brzegu a wróciłem delfinem. Wytarłem się w ręcznik i założyłem tylko slipy. Ledwo to zrobiłem a nad przeciwnym brzegiem pojawiła się ciemna gruba chmura. Wiedziałem, że przy tym upale nieunikniona jest burza. Szybko nazbierałem gałęzi na ognisko i schowałem do namiotu. Ledwo to zrobiłem a z ...