-
Burza nad jeziorem
Data: 18.05.2019, Kategorie: Blondynki, Creampie, Hardcore, Oral Autor: wojtur24
... oddali dały się słyszeć odgłosy grzmotów. Rozsiadłem się wygodnie w samochodzie i obserwowałem rozwój wydarzeń. Od głównej chmury oderwała się mniejsza i dużą prędkością poruszała się w moim kierunku. Za nią majestatycznie postępowała burza. Robiło się coraz ciemniej i nad horyzontem przeciwległego brzegu było doskonale widać oślepiające błyskawice. Zerwał się mocny wiatr. Teraz od drugiego brzegu w moim kierunku wędrowała dosłownie ściana deszczu. To był naprawdę przepiękny widok. Nagle obserwowanie tego zjawiska przerwał mi nieznany hałas. Z lasu w odległości ode mnie około 60 m wyłoniły się dwie postacie. - Tutaj - otworzyłem drzwi i krzyknąłem bardzo głośno żeby pokonać ryk wiatru i bardzo bliskiej ulewy. Postacie obróciły się w moim kierunku i zaczęły szybko biec. Jednak ściana deszczu była szybsza i wystarczyło kilka sekund żeby je zmoczyć do suchej nitki. Pierwsza dopadła do samochodu postać wyższa i wyraźnie starsza. Uchyliłem jej przednie drzwi i wskoczyła na siedzenie obok mnie. Druga chwilę szarpała się z tylnymi drzwiami ale i ona znalazła się w suchym wnętrzu samochodu. W tym samym momencie piorun uderzył gdzieś bardzo blisko bo od ogłuszającego gromu aż się przygarbiliśmy całą trójką. - Wiki, ja się boję - jęknęła postać z tylnej kanapy mojego "Golfa 4". W lusterku zobaczyłem bardzo ładną twarzyczkę nastolatki, oblepioną strąkami długich, mokrych, jasnych włosów. W jej niebieskich oczkach malowało się przerażenie a blade usteczka układały się ...
... w podkówkę, jakby do płaczu. - Teraz już nam nic nie grozi. Uspokój się - sforowała dziewczynkę wyraźnie starsza, siedząca obok mnie. - Co racja to racja. W samochodzie nic nam nie grozi, bo jest na gumowych kołach i nie ma kontaktu z ziemią - wyjaśniłem na pół naukowo - Zresztą zobaczcie burza jak szybko przyszła tak też odchodzi. Rzeczywiście. Nagle chmura nad drugim brzegiem skończyła się jakby nożem uciął i pojawił się przepiękny błękit czystego nieba. U nas jeszcze trochę padało ale robiło się coraz jaśniej. - Och jak bardzo dziękujemy panu. Uratował pan nam życie - dziękowała starsza. - Nie jestem żadnym panem a na imię mam Wojtek i właśnie przyjechałem tutaj na biwak - odpowiedziałem. - Ja jestem Wiktoria a to moja pięć lat młodsza siostra Ola - przedstawiła siebie i współtowarzyszkę. - No to ciekawe zrządzenie losu z tą burzą - zagaiłem pragnąc podtrzymać rozmowę. - No, nie wiem co by się z nami stało gdybyś tutaj nie stał - znowu w jej głosie wyczułem wyraźną wdzięczność. Przestało padać. Otworzyłem drzwi i do środka buchnęło przecudnym aromatem. Była to mieszanka zapachów: lasu sosnowego, lekko bagiennego jeziora, świeżo zbitego deszczem tataraku i ozonu z wyładowań atmosferycznych. Zapach ten działał jak najlepszy afrodyzjak, że aż się chciało zaczerpnąć pełną piersią tego świeżego powietrza i ryknąć z zadowolenia. - Po burzy jest pyszna woda. Może popływamy - zaproponowałem i zaraz dodałem - I zdejmijcie z siebie te mokre ciuszki, to ...