1. Plugawa kompania. Skąd się wziąłeś Samuelu?…


    Data: 20.09.2022, Kategorie: historia, Zdrada Romantyczne dziwka, Autor: DumasXXX

    Straż przed pałacem biskupim w Liege zmieniała się tuż przed świtem. Gdy dwóch Niemców wyszło ze swojej strażnicy, zauważyli leżącego w rynsztoku człowieka. Helmut wyciągnął kij i zaczął dźgać nieboraka w bok.
    
    - Wstawajże! Won spod pałacu biskupiego.
    
    Erich podszedł bliżej. Pochylił się, by obrócić człeka na plecy. Unosiła się od niego tak intensywna woń alkoholu, że zaspanemu strażnikowi zrobiło się niedobrze. Wtem Erich oniemiał. Odbił łokciem kij towarzysza.
    
    - Przestań. Toż to?
    
    Helmut zbliżył się. Przeciągnął pijaka w stronę latarni. Gdy rozpoznał twarz nieboraka, aż nogi się pod nim ugięły.
    
    - Jego Ekscelencja!
    
    - Cicho! To niemożliwe. - szepnął Erich. - Weźmy go pod pachy. Przeciągniemy go do bramy.
    
    Biskup Liege ocucony zaczął mamrotać i wyrywać się strażnikom. Bluzgał i złorzeczył, aż Erichowi i Helmutowi uszy spuchły.
    
    W niedalekiej uliczki, obserwowała tą hecę plugawa kompania, starając się powstrzymać od śmiechu i żartów.
    
    - Tośmy sobie nagrabili. - mruknął Wittman.
    
    - Mamy teraz na głowie Czcigodny Święty Dom Habsburgów… - dodał Samuel Wyszkowski.
    
    - Sam mówiłeś kumie, że nudna stała się ta twoja podróż po cuchnących i błotnistych krainach Niderlandów.
    
    - Ale nie o takie uciechy mi chodziło.
    
    Szwed Ingmar Berg klepnął w plecy polskiego szlachcica, byłego lisowczyka i pociągnął w głąb ciemnej uliczki.
    
    - Powinniśmy uciekać. Za chwilę straż się zorientuje i będzie szukać tych co spłatali Ekscelencji takiego figla.
    
    - To tyle ...
    ... było z naszej eskapady do Liege. A co z tutejszym piwem, co z dziewkami, co z hulankami!
    
    - Wittman… kurwę znajdziesz gdzie indziej. Dziwki z Liege mają pod giezłem to samo co baby z Maastricht czy Namur.
    
    - Pierzchajmy!
    
    - Ej, kto tam jest! Stać! Stać! - strażnik spod biskupiego pałacu wbiegł w ciemną uliczkę i już nigdy z niej o własnych siłach nie wyszedł. Cóż… ciekawość była dla niego pierwszym i finalnym krokiem do piekła.
    
    ***
    
    - Nie myliłeś się bracie, dziewki z Maastricht też są niczego sobie… - parsknął Wittmam, uderzając w pulchne pośladki blondwłosej kurwy. Ta odwróciła się i zachichotała.
    
    Nie dała się złapać rubasznemu Niemcowi. Skoczyła do przodu. Oparła się o drewnianą balię. Przewiesiła ponętne cyce nad jej krawędzią i ostatkiem sił, zachowując równowagę przelała wodę z cebra wprost na rozgrzany tors Szweda. Berg warknął. Złapał dłoń dziewki i zanurzył ją w wodzie.
    
    - Słuchaj mnie kumie a nie zginiesz. - odparł do kompana, który właśnie owijał prześcieradłem swoje przemoczone ciało.
    
    - Rzeknę Was kamraci, że marne nasze beneficia ex nostro adventures… - mamrotał Polak licząc monety. - Tym grosiwem tylko w wieprze rzucać. Przeklęte marne miedziaki! Jeno na jedną kurwę nas ostało…
    
    - Jeno… - mruczał Berg, nie odrywając wzroku od rumianej twarzy dziewki.
    
    Była owalna o wydatnych, zdrowych policzkach, wąskich malinowych ustach i oczach tak pociągających, że trudno byłoby się wygłodniałemu żołnierzowi od nich uwolnić. Ingmar mocno trzymał dłoń ...
«1234...»