1. Plugawa kompania. Skąd się wziąłeś Samuelu?…


    Data: 20.09.2022, Kategorie: historia, Zdrada Romantyczne dziwka, Autor: DumasXXX

    ... aby sobie dogodził. I polskiemu szlachcicowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Stojąc za Anną dogadzał sobie pod jej pachą, zamknąwszy oczy. Obecny ciałem, lecz nieobecny duchem nie musiał gapić się na wygiętą gębę rozgrzanego Niemca, ledwo trzymającego się na nogach. Wittman chwycił za ramę Berga, aby się nie zachwiać. Ingmar oparł się o bark Samuela. Tak zwarci, jakby w tańcu, tańcu - makabrze sprzed kilku wieków, pojękiwali i dygotali oddani amorycznym zdolnością niejakiej Anny ze Sieny. Dziewka kucała między nimi, uwięziona, jak ptaszek w klatce, choć o ironio, to ona trzy ptaszki miała w garści. Kto mówił, że nie można trzymać trzech srok za ogon…
    
    ***
    
    Szwed z Niemcem leżeli na garbowanych skórach, kompletnie pijani i wtuleni w siebie niczym Romulus i Remus w łonie matki. Do snu zaprawiał ich spokojny trzask rozgrzanego drewna, w coraz słabiej palącym się kominku.
    
    Nieopodal na niedźwiedzim futrze wąsaty polski szlachcic dogadzał sobie z blondwłosą dziewką. Leżał między jej rozłożonymi, pełnymi udami. Silnym ruchem bioder wbijał się w jej wnętrze, czując coraz większy żar, coraz większe wrzenie. Anna rozłożyła ramiona. Leżała omdlała. Jej kształtny piersi kołysały się, obijały o siebie. Samuel warknął. Napiął mięśnie. Wyprostował się na mocarnych ramionach. Wytrysnął sprawiając sobie ogromną ulgę. Przytrzymał jeszcze przez chwilę dziewkę, przywaloną jego ciężkim ciałem. Rozanielona dławiła w sobie krzyk, przygryzając dłoń. Jej wzrok był mętny. Postać ...
    ... Samuela zamazywała się, by zginać w białej poświacie. Zamroczyło ją.
    
    Szlachcic legł na jej piersiach, przylgnął do nich niczym dziecko. Anna objęła jego głowę, przytulając między cyce. Pulchnymi paluszkami przeczesywała jego podgoloną na polską modłę czuprynę.
    
    - Zmęczony… wyczerpany rycerzu… - szeptała po flamandzku - Rycerzu zza siedmiu gór, zza siedmiu rzek…
    
    - Jakież to czary odprawiasz nad moją głową? - odparł ocucony szlachcic.
    
    Anna speszyła się. Zamilkła i mocno przycisnęła głowę Polaka do swojej piersi. Zapytała go po niemiecku:
    
    - Byliście tu dwa lata temu, przywędrowaliście z Fryderykiem Orańskim, z jego kompaniami? A może pierzchaliście razem z Pappenheimem? Ten wasz grubas wygląda, wypisz wymaluj z hufców Pappenheima.
    
    - Bardzoś biegła w polityce, Anno skądkolwiek. - mruknął Samuel. - Może sama z taborem tu przywędrowałaś mercari?
    
    Anna nie odpowiedziała. Trzymała swoje tajemnicy tylko dla siebie. Ciekawa była jednak wszelkich sacramentum od trzech żołdaków. Czuły głosem szepnęła Polakowi do ucha:
    
    - Skąd się tu wziąłeś błędny rycerzu. Mówicie Wać Panie po niemiecku, acz z dziwnym dla mnie akcentem. Z Turyngii jesteś? Sas? Brandenburczyk?
    
    - Polak… z Dobrzynia.
    
    - Skąd? - Anna zepchnęła z siebie Samuela. Podparła się o ścianę i sięgnęła po dzban leżący obok. Upiła nieco piwa, nie zważając, że trunek ściekał jej po brodzie i kapał na ponętny biust. Przetarła usta ramieniem. Podała dzban Polakowi.
    
    - Czemu taki wojak opuścił swoje rodzinne ...
«1234...»