Wakacje Ireny (II). W plenerze
Data: 22.09.2022,
Kategorie:
szantaż,
BDSM
Fetysz
nieznajomy,
Autor: Per Werter
... minął.
Irena oczywiście zauważyła przejeżdżające obok nich auto, miała świadomość tego co widział kierowca. Ogarnął ją niesamowity wstyd, a wściekłość, nienawiść do tego gnoja osiągnęły apogeum. Pożałowała, że mając okazję nie walnęła w niego rozpędzonym autem. Następnym razem mając ku temu okazję tego błędu nie popełni!
- Długo będziemy tu stać?! - spytała - Ten w aucie wszystko widział!
- Ano widział, mało mu oczy nie wyskoczyły ze łba- powiedział z zadowoleniem - Jeśli to nie impotent albo jaki pedał to na sto procent mu stanął.
Gdy to mówił jego podniecenie wzrosło.
- Może damy jeszcze innym popatrzeć? Co ty na to? - spytał złośliwie.
- Do cholery - zaklęła Irena - Dość tego!
Gwałtownym ruchem, z całej siły, odepchnęła mężczyznę od siebie. Nie spodziewał się tego i wylądował na grzbiecie. Irena jak na kobietę była dość silna, wysportowana, regularnie ćwiczyła, a nienawiść i wściekłość dodały jej siły.
Błyskawicznie zerwał się na nogi.
- Dzika kocica z ciebie! - powiedział z uznaniem.
- Trzeba będzie oswoić i wytresować - dodał.
- Nie ruszaj, tak pójdziesz, będę miał cudowny widok - powiedział widząc, że Irena próbuje wyjąć zza pasa spódniczkę by spuścić ją w dół.
- No, idziemy, szkoda czasu - zakomenderował. - Acha, byłbym zapomniał, wódkę kupiłaś?
Podeszła do auta i wyjęła torbę i swoją torebkę. Zamknęła drzwi.
Weszli na ścieżkę, kobieta szła przodem, mężczyzna jakie dwa metry za nią, patrząc na jej prześlicznie poruszającą się ...
... gołą pupę.
Co za rozkoszny widok!
- Mam prawie 45 lat, a mój kutas, dzięki tobie, odmłodniał o 30. Dwa, góra trzy razy na dzień to wszystko na go było ostatnio stać, a wtedy na dziesięć i więcej, szczególnie po nadużyciu pewnej substancji - pochwalił się.
Przeszli jakieś 200 metrów.
- Stój - powiedział.
- Zmieniłem plan i wyrucham cię w pięknych okolicznościach przyrody, a nie w domku. Mój kolega jest w środku, nie udało mi się go pozbyć. Ale to i dobrze, będzie więcej czasu. Chodź za mną. Zszedł ze ścieżki, przeszli parę metrów i zobaczyła niewielki parów, na jego dnie leżał koc.
- Nasze gniazdko miłości, kochanie - powiedział. Nikt nas nie zobaczy, nikt nam nie przeszkodzi. Mam nadzieję, ze ci się z cipki zadymi jak ta posmakuje mojego ogona.
Irena rozejrzała się wokół, trawa, trochę drzew i sporo krzewów. Nie zauważyła nic podejrzanego, odludzie kompletne, faktycznie nikt nic nie zobaczy...
Zeszli na dół, położyła torbę z alkoholem i swoją małą torebkę obok koca. Mężczyzna natychmiast uklęknął przed nią i wtulił twarz w jej podbrzusze, rękami pieścił tyłeczek.
Nie mógł uwierzyć w to co się dzieje, że wylizuje narząd tej cudownej kobiety, a ona jest posłuszna, bierna. Podnieciło go to niesamowicie, jego penis nabrzmiał na tyle, na ile pozwalały slipy i spodnie. Po dłuższej chwili delektowania się jej kobiecością wstał, objął ją i zdecydowanym ruchem położył na kocu. Irena z trudem hamowała obrzydzenie i wściekłość. Obrzydzenie na niego, wściekłość ...