Slumsy. Marta i dyrektor [rework]
Data: 28.09.2022,
Kategorie:
pończochy,
grupowo,
kuszenie,
elegantka,
Brutalny sex
Autor: historyczka
Co za slumsy! – Marta była zdruzgotana, widząc rozpadające się szopy, służące za mieszkania. Powybijane szyby, okna z poutykanymi szmatami. Wciąż miała w uszach szloch cioci Jadzi. Kiedy tylko krewna zadzwoniła, żeby opowiedzieć o nieszczęściu, które ją spotkało, Marta natychmiast zdecydowała o przyjeździe do chrzestnej i podjęciu próby pomocy.
Wszystko to miała być wina dyrektora Ptaka. To on wyrzucił Jadwigę z mieszkania, dając w zamian miejsce w tych slumsach. Ponoć znienawidził ciotkę.
Dlatego pojawił się pomysł, że być może Marta, kobieta atrakcyjna, elegancka i wykształcona - w końcu nauczycielka, wpłynie na nieludzkiego urzędnika.
Droga przez slumsy okazała się niełatwą. Trzeba było omijać, lub przeskakiwać kałuże, czasem wręcz brodzić w błocie. Elegancka kobieta, w lakierowanych szpileczkach na wysokim obcasie, silnie kontrastowała z odrażającym otoczeniem.
Szła w obcisłej spódnicy do kolan, ale czuła się seksownie, zdając sobie sprawę, że mężczyźni nie wiedzą, jakie ta, mocno opinająca ją kiecka, skrywa skarby. A były nimi, po pierwsze, kuszące pończochy. Solidne, włoskie, ze szwem z tyłu i z szerokimi koronkami. Po drugie, skąpe stringi z koronkową wstawką.
Pijani mężczyźni, grający w karty, z rozdziawionymi gębami patrzyli na elegancką paniusię, biedzącą się z pokonywaniem kałuż. Ich zdumienie dowodziło, że takie osoby, to widok tu niebywały.
Starała się nie patrzeć na obwiesi, gdy przechodziła obok, choć ci pogwizdywali i półszeptem ...
... komentowali.
– Ale szprycha! Odstawiona! Lalka!
- No, żyleta. Pewno jakaś biurwa!
– A jaka zdrowa dupeczka! Palce lizać!
Przeszła, nie odwracając głowy, jedynie spoglądając kątem oka. Tymczasem, jakby odezwały się w niej pierwotne instynkty. Nauczycielkę, ku jej sporemu zaskoczeniu, podnieciła sytuacja, w której samotna, bezbronna, w szykownym i dość seksownym stroju, znalazła się pośród kilku wulgarnych lumpów.
Nie widziała, że krok w krok przemykają za nią dwaj wyrostkowie, nieodrodni reprezentanci nędznej dzielnicy. Wpatrywali się w spory, zgrabny tyłek, opięty obcisłą, granatową spódnicą, który kręcił się zamaszyście w rytm kroków eleganckiej damulki. Ich umysły otumanione ziołem, roiły dziwne fantazje. Młodzieńczy wigor nakręcał ich chuć.
– To co?! Jak z tą licealistką?
– Tą co tak piszczała? Pewnie!
Marta nagle usłyszała tupot stóp podczas biegu i znienacka poczuła, jak dwie pary dłoni zadzierają jej spódnicę. Odruchowo zaczęła piszczeć, ale mimo, że upuściła i torebkę, i walizkę, nie zdołała przeciwstawić się napastnikom. Materiał kiecki znalazł się wysoko w górze.
Menele grający w karty gapili się, jakby wylądowało przed nimi UFO. Ujrzeli nogi kobiety w seksownych pończochach, skąpe stringi opinające łono, ale nie okrywające pośladków, które mogli podziwiać w pełnej krasie. Z początku zaniemówili. Ale gdy Marta już obciągnęła materiał spódnicy w dół – rechotali na cały głos.
Twarz dziewczyny poczerwieniała. Czuła się potwornie upokorzona. Potraktowana ...