1. Laboratorium w Siedlisku


    Data: 18.10.2022, Kategorie: Romantyczne BDSM las, Autor: BaPe

    Natalia wcale nie miała ochoty jechać do Siedliska. Siedlisko to miejsce, gdzie na księdza mówią ZORRO. Samochodem to niecałe sto kilometrów od domu, ale drogi fatalne, dookoła lasy i tylko jeden zakład produkcyjny. W tym zakładzie właśnie Natalia miała dziś zainstalować i uruchomić nowy przyrząd pomiarowy. Zuza z kadr załatwiła dla niej pokój w agroturystyce, bo jak znaleźć hotel na takim wygnajewie. Kornel przywiózł ją tutaj służbową toyotą RAV4 i pojechał do Piły po sprzęt. Natalia siedziała zirytowana w laboratorium. Pomiary nie zgadzały się z oczekiwaniami. Prawdopodobnie jakieś zakłócenia pojawiały się w sieci zasilającej i źle wpływały na powtarzalność pomiarów. Kornel pojechał kupić zasilacz z filtrem. Powinien już wrócić, ale... Oficjalnie czeka na wydanie sprzętu - nieoficjalnie siedzi u kumpla w pracowni i opowiadają sobie kawały. Nie odbiera telefonu. Są rzeczy na które Natalia nie ma wpływu.
    
    Natalia już wiedziała, że niestety, nie uda się jej wrócić na tę noc do domu. Początkowo łudziła się, że szybko załatwi sprawę, później miała jeszcze nadzieję, że jednak przed nocą uruchomi sprzęt, a nawet później, że jak Kornel przywiezie ten zasilacz, podłączy wszystko i do domu...
    
    Niestety, nic z tego. Nadchodziła noc. Już szarzało.
    
    Wyszła na chwilę przed budynek. Było pusto i nieprzyjemnie. Niebo zachmurzone, ciemne, w oddali pojawiały się błyskawice. Wiatr targał konarami drzew, jednym słowem zgroza. Portier zaproponował kawę. Zgodziła się z uśmiechem - miły ...
    ... straszy pan.
    
    - Czy czuje pani coś dziwnego? - zapytał.
    
    - Nie, dlaczego?
    
    - Bo widzi pani, u nas w zakładzie straszy. Od czasu jak Sylwia z magazynu powiesiła się w laboratorium, słychać tam głosy... Pojawiają się przezroczyste postaci... Ja sam słyszałem kilka razy takie... będzie się pani śmiała... takie nieludzkie wycie, pochodzące z laboratorium, ale ja nie wierzę w duchy...
    
    - Ja też - ucięła krótko rozmowę Natalia, porozmawiajmy o czymś innym. Jak stąd dojść do chaty Marczuka?
    
    - Do Marczuka? A po co pani do Marczuka... Przecie on nie żyje...
    
    - Ja tam mam spać!
    
    - O matko - co za ludzie!!! Chatę po Marczukach wynajmują turystom?!! Ludzie nic honoru nie mają ani poszanowania dla zmarłych... Zresztą, co ja tam będę pysk strzępił... To tam prosto, tą drogą, ale ja bym radził iść tamtędy - za tą brzózką do drogi i zaś później obok kościoła, do przejazdu i w prawo wzdłuż torów i przy krzyżu jeszcze raz w prawo. Chata Marczuka to taka zapuszczona, pełno chwastów... pozna pani - to zaraz za mostkiem, pierwsza po lewej.
    
    - O co chodzi z tymi Marczukami?
    
    - Ja tam nic już pani nie powiem... Stare czasy i pamięć zawodzi...
    
    - A dlaczego nie mogę iść tą drogą prosto? To chyba bliżej?
    
    - Drogą prosto? - portier przeżegnał się. Może pani iść!!! Każdy przecież może, ale miejscowe tamtędy nie chodzą. Powiadają, że tam kiedyś był cmentarz i umarlaki wciągają do grobu... Ja tam pani nie wierzę w głupoty, ale patrz pani... Sylwia też nie wierzyła, chodziła i się ...
«1234...10»