Czesc siodma: Malgosia, odcinek pierwszy.
Data: 18.05.2019,
Kategorie:
Zdrada
Autor: Michal Story
... cholerę nie pamiętałem jak się nazywa.- Czyli chce pani dla nas pracować?- Tak, jesteście dużą firmą z renomą - bla bla bla, standardowe formułki, mogłaby się bardziej postarać. Opalone nogi ładnie się odcinały od jasnej skóry na siedzeniu.Zaparkowałem pod biurem, otworzyłem drzwi i zaprosiłem do środka.- Nikogo nie ma - lekko się speszyła.- Nikogo, sezon urlopowy, zamykamy firmę na tydzień, dobry sposób aby ludzie mieli choć tydzień bez myślenia o pracy. Pozostałe tygodnie na zakładkę. Ale potem ostro do pracy - pokrótce wyjaśniłem zasady i spojrzałem szybko w plik papierów szukając imienia - napije się pani czegoś, pani Magdo?- Nie dziękuję, nie chcę robić kłopotu.Kilkanaście minut później wiedziałem, że to nie ta. Owszem, nic negatywnego, ale też nic co by mnie do niej ciągnęło. Służbowo oczywiście.Po kolei w odstępach większych lub mniejszych zależnie od przebiegu rozmów pojawiały się kolejne potencjalne pracownice. Niestety nie były wystarczająco dobre, albo ja za wysoko postawiłem poprzeczkę. Z kandydatki na kandydatkę coraz bardziej czekałem na Milenę i Małgorzatę. Były najlepiej się zapowiadające po pierwszym etapie no i Milena miała już u mnie plusa za wyimaginowane zbliżenie w samochodzie.W końcu zjawiła się Milena. Punktualnie, godzina 13-ta zastukała w uchylone drzwi do mojego biura. Spojrzałem znad klawiatury laptopa i zobaczyłem długonogą postać ubraną typowo jak na sekretarkę. Średniej wysokości buty na sporym lecz topornym obcasie, spódnica za kolana, bluzka, ...
... torebka. Nic powabnego poza nogami, cały czar prysł. Jennifer Aniston odpłynęła w niebyt. Porozmawialiśmy o charakterze pracy, zakresie obowiązków, benefitach jakich może się spodziewać. Ciut roszczeniowa, ale w granicach rozsądku. Podziękowaliśmy sobie za spotkanie, odprowadziłem kurtuazyjnie do drzwi i pożegnałem. Niestety nawet chód miała zwyczajny. Jaka szkoda. Ale mimo, że czar Jennifer prysł, wskoczyła na pierwsze miejsce, może w stylówie zwyczajnie miała gorszy dzień. Zrzucić ją mogła jedynie ostatnia kandydatka - Małgorzata.Wyżej wspomniana stanęła w drzwiach mojego biura jakieś dwie minuty przed drugą.Zanim to się stało usłyszałem w oddali dźwięk otwieranych drzwi a potem stuk stuk stuk. Drzwi do mojego biura pozostawały otwarte, dźwięki z zewnątrz dochodziły niczym nie wytłumione. Kroki kolejnej kandydatki podobne do tych w wykonaniu Iwony, ale szybsze, energiczniejsze. Poczekałem aż stuk stuk dotrze do mojego progu i spojrzałem w kierunku skąd dochodził dźwięk.Kobieta w świetle drzwi znieruchomiała z ręką w połowie drogi do zapukania we framugę, ale widząc że odnotowałem jej nadejście opuściła rękę.- Zapraszam - powiedziałem z lekko ściśniętym gardłem, bo to co zobaczyłem przerosło moje oczekiwania.Weszła lekko kołyszącym wzrokiem, aż pożałowałem, że podłoga mojego biura pokryta jest miękką wykładziną a nie czymś twardym, nie było słychać dźwięku obcasów.Małgorzata poprzednim razem ubrana zachowawczo i surowo tym razem postawiła na styl wampa.Pięknie opalone stopy ...