- 
        
Karolina. 27.
Data: 27.11.2022, Kategorie: Dojrzałe Autor: ---Audi---
... rozumiesz, już.... Wiem, nosi mnie i jestem chamska... ale bez przesady... - Szef prosi... Jakbym mogła wzrokiem zabić... to byłoby krucho z nią... - Karolinko... jak przyjemnie cię widzieć... a to pan Jurgen ? - Tak... Przywitali się... patrzyłam się na niego.. i zobaczył to, co miał... Bo niestety Jurgen tak wygląda... facet szafa, a to, że jest w garniturze nie zmienia jego twarzy... Włosy króciutkie, wygolony i te łapy... - Dobrze, że już jesteś... bo czas już zacząć... sędzia Jarek też się dopytywał, mogłaś dać znać, że wracasz.. - Do końca nie znałam terminu... - Ok... jest tak... za miesiąc sprawa trafi na wokandę... - Nie można szybciej ? - Dwa tygodnie musi leżeć poczta... nie da rady... - Dobrze... - Boję się, że będą przeciągać... żeby odwlec.. ale po to jest Jarek... nie martw się.. póki będzie w naszym sądzie to sprawa jest wygrana... - Czyli mogą iść wyżej ? - Raczej spodziewałbym się tego... - Hm... dobrze... działajcie... jakaś kasa jest potrzebna ? - Nie... a co ? - Teraz już nie zbieram, mam swoją... to znaczy naszą... Klepnęłam Jurgena w klatę... Jak w kamień... celowo... niech patrzy... niech powie i Andrzejowi, prokuratorowi i Jarkowi... Niech wszyscy wiedzą, że z nami się nie zaczyna... Gdy wyszliśmy... zadałam nu głupie pytanie Jurgenowi... - A broń będzie ci potrzebna ? - Będzie, choć nie aż tak... a co ? - Bo nie wiem, jak się to załatwia... - Karolinko... w ...
... aucie jest skrytka... wszystko mam... Uśmiechnęłam się.... Wzięłam go pod rękę i prawie jak małżeństwo szliśmy do auta ? A gdy weszłam dostałam czkawki... - Co jest ? - Nie wiem... ktoś mnie wspomina... Kurwa.... !!! Kurwa.... !!! Robert... - Jurgen, muszę na cmentarz... - O cholera... zapomniałem... - Ja też... ale wstyd... Zaćmienie w głowie... totalne... Tak pędzę, że zaczyna mnie z tyłu brakować... jak mi wstyd... Mój ukochany... Siedziałam godzinę... świat stanął... Jurgen usiadł się na ławeczce i nic nie mówił... Rozmawiałam, przepraszałam, pytałam się, gdzie jest... ? I cisza... którą zawsze lubiłam... teraz mnie bolała... Odszedł... nie chce na to patrzeć... coś źle robię... ale dlaczego jest tak wspaniałe... ? Nawet jakbym się zatrzymała... to i tak nie zobaczę... dlaczego ??? No nic... idziemy... Nagle Jurgen zaczął... - Pamiętam to, jakby było wczoraj... - Szkoda, że ja nie... - Mogę opowiedzieć... - Nie chcę... wiem, że będę płakać... pewnie jak wszyscy... nie chcę... bo... - Bo co... ? - Bo nic... Ja wiem... jestem tak daleko..., jest tak fajnie....a jestem tak blisko krawędzi.... I nie chcę wracać... najpierw dzieci... potem sobie popłaczę... - Jurgen... skręć w tamtą uliczkę.... muszę sobie pogadać z jedną babką... Stanął.. a ja, z duszą na ramieniu... weszłam po schodach... Pukam... - Można... ? - Tak proszę... - Dzień dobry... - Czekałam na ...