Masquerade, czyli bal
Data: 07.12.2022,
Kategorie:
sylwester,
Zdrada
Brutalny sex
alkohol,
Lesbijki
Autor: Agnessa Novvak
Łzy –
Kryształowe kandelabry mienią się miriadami rozbłyśnięć, rozświetlając roztańczone, osaczające mnie zewsząd targowisko próżności. Z całej mocy pragnę się z niego wyrwać i uciec hen, jak najdalej, zostawiając za sobą bezmyślnie pląsające w chocholim szaleństwie pary. Skryć gdzieś głęboko w najdzikszych, najbardziej niedostępnych zakamarkach nowego wspaniałego świata, gdzie nikt mnie nigdy nie odnajdzie. Ale nie mogę. Jestem częścią tej zdeprawowanej, przegniłej do samych korzeni rzeczywistości. Czy mi się to podoba, czy nie.
Odkładam na stolik skrzącą się rubinami maskę, ukazując zwierciadłu me prawdziwe oblicze, przeorane na wskroś głębokimi zmarszczkami rezygnacji. Kieruję spojrzenie ku nadgarstkowi i przez ciągnącą się w nieskończoność chwilę śledzę sunącą płynnie po tarczy z masy perłowej platynową wskazówkę, odmierzającą brylantowymi indeksami sekundy pełne pustoty, fałszu oraz ulotnego blichtru. Do północy jeszcze daleko, a ja nie mam już siły, ani tym bardziej ochoty na dalsze udawanie. Nie chcę dłużej być niczyją marionetką, pacynką czy inną kukiełką w rękach niewidzialnego lalkarza. Nieważne, jak cenną.
Niechlujnie przeciągam szminką po zmęczonych ustach, ponownie przysłaniam lico wyszywanym złotą nicią kawałkiem aksamitu i wolnym krokiem kieruję się na powrót ku sali. Nie mam najmniejszego zamiaru wszczynać poszukiwań mojego męża, najpewniej spędzającego właśnie miłe chwile w towarzystwie z górą połowę młodszych ode mnie dam. Modelek, ...
... trendsetterek, influencerek… płatnych kochanic, różniących się od pospolitych cichodajek jedynie wysokością stawki, jaką należy uiścić w zamian za ich usłużną atencję.
Skąd o nich wiem? Stąd choćby, że nie dalej jak przed kwadransem przydybałam dwie takie mocno podejrzane wiewióreczki, przeczesujące swe farbowane loczki do wtóru równie fałszywego śmiechu. Dziwnym trafem, akurat gdy zwieszały się z ramion pewnego dawno przebrzmiałego lwa salonowego, o wyżartej przez mole grzywie i wiszącym smętnie… Rechoczącego z jednego z wielu wybitnie nieśmiesznych dowcipasów, rzucanych hojnie w kierunku każdego, kto tylko nieopatrznie odważył się podejść. Ze zrudziałymi, zakłamanymi do szczętu, przekupnymi bździągwami na czele.
Narasta we mnie ochota odpłacenia pięknym za nadobne – tym razem jednak nie tylko w akcie pustej, cichej zemsty. Wręcz odwrotnie. Pragnę jawnie i bezczelnie wyrwać jakiegoś dorodnego samca, następnie omotać go pochlebstwami, przekupić czy choćby zaszantażować, oraz oczywiście finalnie zaciągnąć do łóżka. Na komodę. Nawet gołe dechy podłogi, jeśli tylko zechcę! Byle główny zainteresowany dowiedział się o tym w możliwie niezręczny sposób!
Tylko co dalej? By odstawił publiczną scenę zazdrości? Niedoczekanie! Prędzej udałby głęboko zawiedzionego mym haniebnym zachowaniem, przybierając pozę godnej najszczerszego współczucia ofiary, a mnie przedstawiając jako najgorszą niewdzięcznicę. Poza tym… kogo ja chcę oszukać? Jedyne, co mogę sobie wyrwać, to resztki i tak nierównych ...