1. Czas siewu


    Data: 07.12.2022, Kategorie: Incest ciąża, kazirodztwo, Autor: Ravenheart

    ... oczy rozbłysły. Uczynił gest, jakby chciał ją przytulić, ale choć pragnęła tego ze wszystkich sił, potrząsnęła głową.
    
    – Idźcie do łożnicy – szepnęła. – Zaraz przyjdę, tatku, jeno dzieciaka utulę.
    
    Ku jej zdumieniu jakimś cudem udało się im nie obudzić chłopca podczas ich nagłego zbliżenia. Może dlatego, że cały dzień spędził na wesołej zabawie z siostrą? A może dlatego, że nie zdążył wybudzić się całkowicie. Wiedziała, że jeśli nie ocknie się zupełnie, jest szansa, że doczekają spokojnie poranka. Chwyciła więc ponownie jego głowę i podsunęła mu pierś. Odnalazł sutek, przez moment sennie possał, ale jego oddech był już równy. Martyna posiedziała chwilę przy synku, gładząc go po jasnej czuprynie, po czym ostrożnie ułożyła w łóżku i nakryła pierzyną. Leżąca obok dziewczynka mruknęła coś niewyraźnie przez sen i obróciła się na bok. Bezwiednie przytuliła chłopca opiekuńczym ruchem. Oboje zasnęli pełnym spokoju, dziecięcym snem; niewinni i bezpieczni.
    
    Martyna jeszcze przez kilka minut siedziała na łóżku, słuchając ich oddechów i patrząc na nich z miłością. W końcu wstała ostrożnie i poprawiła ubranie. Krople spermy przykleiły lnianą koszulę do piersi. Uśmiechnęła się do siebie, w przewrotny sposób zadowolona i dumna ze sposobu, w jaki ojciec oznaczył jej ciało. Męski, intensywny zapach znowu obudził w niej falę ciepła. Czuła nadal w sobie głębokie niezaspokojenie. Pobudzone ciało płonęło żądzą.
    
    Zbliżyła się do wielkiego, małżeńskiego łoża. Obrzuciła spojrzeniem leżącego ...
    ... w nim mężczyznę. Już spał, lekko pochrapując. Martyna uśmiechnęła się. Wyglądał tak słodko i spokojnie, a przecież jeszcze pamiętała mocny, wręcz brutalny dotyk jego dłoni na swoim ciele. Jej łono jeszcze płonęło pamięcią jego sztywnego członka, który wbijał się w nią z tą dziką namiętnością, która tak ją fascynowała.
    
    Był jej. Cały. Od niepamiętnych czasów. Czuły, wyrozumiały i opiekuńczy – gdy było to właściwe. Nienasycony i namiętny – gdy potrzebowała. Dał życie jej samej i jej młodszej siostrze. A potem zasiał to samo życie w niej, gdy zabrakło ich matki.
    
    Odpłaciła mu miłością – i to podwójną, jako córka i jako matka jego dziecka. To było naturalne i oczywiste. A że mieszkali z dala od wsi, więc i nie kłuło ludzi w oczy. Owszem, co jakiś czas któryś z młodych chłopaków, skuszony jej jasnym spojrzeniem, perlistym śmiechem i pełnymi piersiami, zaczynał mieć nadzieję, ale szybko ją rozwiewała. A jeśli nie ona, to jej ojciec – jednym, groźnym spojrzeniem rzucanym spod krzaczastych brwi.
    
    Uśmiechając się do wspomnień, popatrzyła na leżącego w łożu mężczyznę i zaczęła powoli zdejmować bluzkę. Nie spieszyła się. Nie musiała. Jej dorodny biust, uwolniony spod przykrycia, falował w rytm oddechu. Dotknęła sutków, pozwalając, by znowu przeszedł ją rozkoszny dreszcz oczekiwania. Dziewczyna westchnęła i przygryzła usta. Jej łono ponownie wypełniło się wilgocią. Sięgnęła ku spódnicy i jednym ruchem szybko pozbyła się reszty ubrania.
    
    Stanęła zupełnie naga, tuż obok łoża. Jej ...
«12...789...»