1. Marta i natarczywy biznesmen


    Data: 23.12.2022, Kategorie: nauczycielka, pończochy, biznesmen, Podglądanie Autor: historyczka

    ... piersi, więc pan prezes doskonale przekonał się co do ich jędrności.
    
    Próby odepchnięcia dłoni badającej moje wdzięki, aczkolwiek usilniejsze niż wcześniej i tak zakończyły się fiaskiem.
    
    Tymczasem, mając na uwadze podpatrujących zajście chłopców, wpadłam na chytry pomysł. Zaczęłam wzywać pomocy.
    
    - Ratunku! Chłopcy pomóżcie mi! - krzyczałam może nie aż tak głośno, ale na tyle, żeby w moim głosie było wystarczająco wiele dramatyzmu. I oczywiście zerkałam ukradkiem w kierunku głów wystających z podłogi. Byłam szalenie ciekawa, jak zareagują, bo nie miałam wątpliwości, że widok pani nauczycielki, ostro macanej przez eleganckiego gogusia, oddziałuje na nich potężnie.
    
    Prawdopodobnie dlatego nie kiwnęli palcem! Chcieli sobie dalej mnie podglądać!
    
    Wtedy sama zareagowałam. Udałam, że właśnie ich dostrzegłam.
    
    - Och, jak miło. Weszliście tu chłopcy po moim wołaniu!
    
    Dawid jak nie pyszny wypuścił mnie z objęć, a młodzieńcy podeszli do mnie.
    
    - Co się pani stało? - patrzyli na mnie badawczo wzrokiem, w którym wyczytywało się jakby pogardę, a na pewno podniecenie... Wydawało mi się, że na ustach dostrzegam uśmieszki. W słabym świetle z wąskiego okienka widzieli jednak zapewne, że bluzeczka jest potargana... może dostrzegli rozmazaną szminkę i pogniecioną spódnicę...
    
    No i co tu im miałam powiedzieć? Na podorędziu wymyśliłam to:
    
    - Poczułam, że mogę zasłabnąć... Dlatego tak wołałam... Na szczęście pan prezes mnie... hmmm... uratował... Wiedział, co trzeba ...
    ... zrobić... że należy uścisnąć klatkę piersiową...
    
    W ten sposób starałam się "chytrze" wytłumaczyć ściskanie moich piersi.
    
    Dawid był wściekły. Przez zęby wycedził:
    
    - Zajmijcie się panią Martą. Ja zejdę na dół, zajmę się organizowaniem pomocy. A wy tu ją ratujcie. Silne uściski klatki piersiowej i koniecznie metoda usta- usta. Nie zważajcie na to, że pani nauczycielka będzie protestowała... - uśmiechnął się podstępnie - to że poczuje się dobrze, nie znaczy, że macie przestawać!
    
    - Ja naprawdę czuję się już dobrze... - przerażona oznajmiałam chłopcom, gdy ci kładli mnie na starą kanapę. Jeden natychmiast zaczął mi robić sztuczne oddychanie obejmując ustami moje usta, a drugi uciskał biust...
    
    - Zdążyliśmy zobaczyć jak ratował panią pan prezes i teraz już wiemy jak to robić.
    
    Z wielką pasją angażowali się w "ratowanie". Brutalnie uciskali biust, gnietli go jakby przygotowywali ciasto. Robiąc usta- usta wyślinili mi całą buzię.
    
    Przyssali się tak natrętnie, że nie mogłam się uwolnić.
    
    Teraz rzeczywiście wypadałoby krzyczeć: "ratunku!".
    
    Niestety usta miałam zajęte, a oni nie przestawali się nade mną pastwić... Zaczęli rozpinać guziki bluzki tłumacząc, że wtedy będą mogli lepiej uciskać moją klatkę piersiową. Protesty ani odpychanie ich rąk, nic nie dało. Mogłam tylko rozpaczliwie przyglądać się, jak zwinne dłonie, rozpinają bluzeczkę, guziczek po guziczku. Zatem gówniarze zobaczyli więcej niż pan prezes... Ujrzeli biust opięty koronkowym stanikiem. To był włoski ...