Gra serc
Data: 10.01.2023,
Kategorie:
Lesbijki
Romantyczne
niemka,
praca,
miłość,
Autor: paty_128
... kolców, upadków, zadrapań, pogryzień.
Kiedy Kate ostatecznie zgodziła się, złożyłyśmy papiery do biura. Przed akcją musiałyśmy mieć pewność, że wyjedziemy, więc czekałyśmy na potwierdzenie z Niemiec. Dostałyśmy je dwa tygodnie później. Wtedy rozpoczęłyśmy akcję.
Zaparkowała swoim wiernym jeepem pod kościołem, na obrzeżach miasta. Miałam do niej wiele pytań, ale milczałam. Liczyłam się z tym, że możemy z tego nie wyjść cało. Pamiętam jej głębokie spojrzenie, wsunięcie palców w moje włosy i przyciągnięcia do siebie w celu złożenia namiętnego, lecz krótkiego pocałunku. Pogłaskała mnie po policzku i wysiadła bez słowa. Poszłam za nią. Wyciągnęła z bagażnika nieduży kanister z benzyną i weszła do świątyni główną bramą, która dała znać o naszym przybyciu głośnym skrzypnięciem zawiasów. W środku nie było nikogo. Przeszłyśmy przez środek, kierując się w stronę ołtarza. Nasze kroki odbijały się głośnym echem, zwiastując zbliżającą się konfrontację z wrogiem.
Ostatnia modlitwa? Przeszło mi to przez myśl, ale... Kate nie była zbyt religijna. Żartuję. Nie była wcale religijna.
Weszła na prezbiterium, skręciła, otwierając drzwi do zakrystii, które ustąpiły, uderzając z łoskotem o stojącą wewnątrz drewnianą szafą. Przerażony starszy zakościelny nie był w stanie wydusić z siebie słowa. Siedział przy stoliku z kalendarzykiem i długopisem w ręku. Jak na zawołanie wstał, przesunął stolik z głośnym szurnięciem, chwycił dywanik za brzeg i pociągnął, ukazując naszym oczom ...
... drewnianą klapę w podłodze. Pochyliła się i pociągnęła za metalowy uchwyt, opierając ją o mur.
– Lepiej uciekaj, będzie gorąco. – Spojrzał przerażony na Kate, a następnie na kanister w jej dłoni, uczynił znak krzyża i wyszedł pospiesznym krokiem.
Usiadła na kamiennej posadzce, na brzegu kwadratowego otworu i zsunęła się. Bałam się. Buty cicho stuknęły o coś. Stała, a kamienna podłoga pomieszczenia sięgała jej do piersi.
– Na pewno nie chcesz zaczekać? – Zapytała retorycznie. Westchnęłam. – No OK, OK. Uważaj. Tu jest drewniana skrzynka.
Zeskoczyła jeszcze niżej, jednak gdy spojrzałam w czarną otchłań, widziałam zarys jej sylwetki. Jeśli to jakiś tunel, to jest akurat na jej wzrost. Poszłam w jej ślady. Z bocznej kieszonki spodni wyjęła latarkę i włączyła ją. Chwyciła mnie za rękę i poszłyśmy dalej. Gdzieś pod sam kościół.
Tunel był solidną robotą, na pewno nie autorstwa jej dawnych kumpli. Mnóstwo pajęczyn, stęchłe mury z czerwonej cegły i linia kabli ciągnąca się wzdłuż niego. Jego niskie sklepienie układało się w delikatny łuk. Szeroki na dwa, może dwa i pół metra. Nie był jakoś specjalnie długi, ot pięć, siedem metrów. Dalej przejście blokowały wyglądające solidnie stalowe drzwi. Kate oparła się o nie ramieniem i próbowała pchnąć. Nic to nie dało. Odstawiła kanister i spróbowała mocniej, dalej nic. Odeszła, rozejrzała się świecąc latarką po podłożu w poszukiwaniu czegoś. Przesunęła dłonią po cegłach nad drzwiami, miałam nadzieję, że któraś się poruszy. Westchnęła ...