Niemoralna propozycja (VI)
Data: 17.09.2019,
Kategorie:
pończochy,
striptiz,
szantaż,
Autor: historyczka
... i tak skąpą spódniczkę.
- O żesz kurwa! – wyrywa się “panu Baryłce” – ale dupa! Ta kobitka aż się sama prosi, żeby ją wychrobotać!
- A jak! – Tomasz się popisuje. – Zadek stworzony do klapsów!
- Nie… proszę… – protestuję.
Dostaję dwa klapsy – w lewy i prawy posladek.
- Patrzcie chłopy, jak się ładnie trzęsą półdupki! – Cieszy się Blagier.
I ponawia akcję, po czym rzuca:
- Ale, dosyć tej gry wstępnej!
Po czym zsuwa ze mnie stringi, które osuwają się i zatrzymują w okolicy kolan.
Swoją dłoń Tomasz kładzie na mojej szparce.
- Znajoma mi cipka… oj, znajoma, a wiecie chłopaki, że ta pinda nie pozwoliła mi w nią wjechać?! Taką cnotkę zgrywała. Co wy na to, myślicie, że teraz mi pozwoli?
Rechoczą.
- Ano próbuj! Zobaczym. My tam zrobim swoje, i ją przytrzymamy tak, jak tylko będzie potrzeba. – Huczy Benek.
Czuję ich silne dłonie na ciele. Jedna z nich trzyma mnie za pierś. To “Baryłka”. Wykorzystuje okazję, by mnie macać.
Słyszę odgłos rozpinania paska. Wkrótce potem na pośladku wyczuwam mięsisty przedmiot.
Baryłka zaśmiewa się.
- Uuu! Kolego, masz się czym pochwalić! Nasza paniusia cię poczuje…
- Zaraz pani profesor zapozna się dogłębnie z moim przyjacielem… I coś mi się zdaje, że popamięta to spotkanie. – Blagier wypowiada przez zaciśnięte zęby.
Drżę ze strachu. “Na pewno będzie bolało… Jestem przecież ciasna… Może on się nie zmieści? Przeciesz to prawdziwy potwór! Z wielkim trudem pomieściłam go wtedy w ...
... ustach...”
- Nie… proszę… nie rób mi tego… – Protestuję, zdając sobie doskonale sprawę, że takie słowa są jeszcze większą zachętą…
Istotnie. Niemal natychmiast napiera.
Próbuję się szarpnąć. Zsuwa się.
- Ejże, pani profesor… chyba się nie zrozumieliśmy…
Mężczyźni chwytają mnie mocniej. Stabilizują, teraz nie mam centymetra pola manewru. Zaraz posiądzie mnie z łatwością.
A jednak nie jest tak łatwo. Nie chce się zmieścić.
- Nie… nie… – wciąż protestuję.
- Spokojnie… jak się popieści, to się pomieści. – Blagier jeździ czubem swego potwora po moich wargach sromowych.
Jestem wilgotna, mój organizm nie potrafi ukryć tego, że pragnę zostać wziętą.
Wreszcie naciera. Czuję ból, a jednek nie może wejść.
- O kuźwa! Jaka ciasna!
- No my ci chyba nie pomożemy. – Żartuje Benek.
- No chyba nie wsadzimy jej lejka, ha, ha, ha! – Popisuje się dowcipem Baryłka.
Myślę w duchu, że może jednak ten szubrawiec mnie nie posiądzie, że natura wybroni mnie przed takim bydlakiem.
Jednak Tomek nie daje za wygraną. Szoruje swoim czubem po mojej cipce, jakby chciał ją jeszcze bardziej zmiekczyć… Rzeczywiście, staję się coraz bardziej mokra…
- Panie kieowniku – zagaja Baryłka, zwracając się do Antoniego – ale pan ją ten teges? Znaczy się, trachnął?
Kątem oka widzę jak urzędnik puszy się z dumy.
- A to może niech ci odpowie nasza pokojóweczka? Co ją tu spotkało?
Wzdrygam się. “Co za cham, co chciałby usłyszeć? Że powiem – tak, zostałam w tym pokoju ostro ...