Rozpalanie cnotki cz.4
Data: 19.01.2023,
Kategorie:
Brutalny sex
Autor: monia_be_be
... gotowa na ruchanie. I w tej chwili… na korytarzu rozległ się głos Marty, szukającej Seby. Nie wiedziałam, czy się cieszyć czy złościć. Pewne było to, że i tak nie mieliśmy czasu na zabawę. Zaczęliśmy się śpieszyć z poranną toaletą i śniadaniem.W firmie już wszyscy byli i od razu wpadliśmy w wir pracy. Marta siedziała w części konferencyjnej, szkicowała coś i popijała kawę, a my biegaliśmy od komputera do komputera. W ciągu godziny udało nam się ogarnąć potrzebne materiały, w ciągu następnej zebraliśmy potrzebne pliki na jeden laptop i uporządkowaliśmy je, ustaliliśmy zarys projektu do przekazania i Marta odwiozła Krystiana do drukarni na rozmowę. Zostaliśmy we końcu we dwójkę na kawę. Siedzieliśmy w biurze Seby na kanapie i rozmawialiśmy o różnych sprawach, a ja myślałam o tym, co powiedziała mi Marta. Zapytałam Sebę jakie ma plany na sobotę. Okazało się, że faktycznie pamięta o rocznicy i planuje zabrać wszystkich na kolację do restauracji. Kategorycznie odmówiłam. Kolację w rocznicę ślubu powinni zjeść sami, we dwójkę. Po kawie Seba był zajęty sprawami firmy. Ja najpierw uzupełniałam szkice Marty rysunkami, a poszłam na rozmowę z kierownikiem produkcji. Cały czas myślałam jak się wykręcić od wspólnej kolacji. Zajęło nam to trzy godziny.Kiedy skończyliśmy pracę i niespiesznie rozmawialiśmy o powrocie do domu, nawiązałam do wcześniejszej rozmowy o tym, że rocznicę powinni spędzić we dwójkę. A potem również mieć dom dla siebie. Dlatego zaproponowałam Sebie, coś, o czym ...
... myśleliśmy z Krystianem już wcześniej: że tego wieczora pobawimy się w piwnicy firmy (jak powstała „sala”? – ciekawych zapraszam do przeczytania opowiadania „Pomyłka cz.5”). Seba przyznał, że nie był tam od czasu naszego pamiętnego wspólnego pobytu. Rozmawiając na ten temat zeszliśmy na dół. Wyciągnął z szafki przy schodach klucze i poprowadził mnie korytarzem, zapalając kolejne światła. Kiedy przechodziliśmy koło drzwi składziku, na wspomnienie pieprzenia na stole warsztatowym, poczułam przypływ podniecenia. W dużej sali Seba zapalił tylko część lamp, więc panował półmrok. Stół, kozioł i krzyż były mocno zakurzone. Stolik z przyrządami był przykryty ręcznikiem. Wszystko było na miejscu. Och! Zdjęłam ręcznik i zaczęłam wycierać stół. Seba podszedł i zapytał – „Dziwnie umieszczone są te kajdanki. Znasz ich przeznaczenie?”Uśmiechnęłam się i powiedziałam, że się domyślam. Musiałabym przymierzyć, żeby się upewnić. Zaproponował żartem, żebym weszła i przymierzyła. A ja, głupia, zdjęłam sukienkę, żeby jej nie zabrudzić i weszłam. Położyłam się z rękoma do góry, ale wtedy nie pasowały kajdanki na nogi. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Po kręceniu się w końcu dopasowałam kajdanki na ręce, które były spięte razem z kajdankami na kolana. Kajdanki na kostki były w rogach stołu, więc biodra miałam na brzegu. Nadgarstki miałam skute z kolanami, więc dłońmi podtrzymywałam swoje nogi w górze i w rozkroku. Seba przypiął mnie do wszystkich części. Byłam zdana na jego łaskę. Wtedy trochę bezmyślnie ...