Zabawka cz. 2.1
Data: 21.01.2023,
Kategorie:
Anal
Mamuśki
Oral
Wielkie Cycki,
Miejsca Publiczne,
Wielkie Dupy,
Autor: Ghost
Otwieram zaspane oczy. Patrzę na zegar: 5:28. Znowu na chwilę przed budzikiem. Wyciągam lewą rękę w kierunku telefonu i wyłączam alarm. Odwracam wzrok w przeciwną stronę i dostrzegam burzę włosów rozsypanych na moim ramieniu. Delikatnie wyplątuję się z ciasnego uścisku mojej sąsiadki. Coś mruknęła przez sen i obraca się na drugi bok, wypinając do mnie elegancki tyłeczek. Zastanawiam się nad szybkim numerkiem, ale nie. Zamiast tego całuję jej pośladek. Czas mnie goni, a jeszcze trochę mam do zrobienia. Ale po kolei, najpierw szybki prysznic. Wychodzę z pokoju i kieruję się do łazienki. Pstrykam zmyślnie ukrytym między gipsowymi cegiełkami włącznikiem światła i otwieram drzwi. Mijam wannę, otwieram kabinę prysznicową i odkręcam wodę. Nie przejmując się zimną wodą lecącą z natrysku, zmywam z siebie ślady wieczornych ekscesów. Wychodzę już całkowicie rozbudzony. Rozciągam mięśnie szyi. Auć, krzywię się przy donośnym strzyknięciu. Teraz zęby i lekkie śniadanie. Przyglądam się sobie przez chwilę w lustrze. Wyglądam starzej, niż na swoje 26 lat. Czarne oczy odwzajemniają lustrujące spojrzenie. Mokre czarne włosy prawie sięgają brwi. Szerokie barki, umięśnione ramiona zahartowane przez pomaganie moim ludziom na budowie, lekko wyrzeźbiony brzuch. Cóż, za siłowniami nie przepadam, za to uwielbiam ćwiczyć na powietrzu. Zwisający między udami członek lekko obija się o jądra. Chwytam ręcznik i po chwili jestem już suchy. Wciąż nagi z szafy na korytarzu wyciągam przygotowane zawczasu ...
... ubranie. Polowy mundur, spodnia i kurtka, pod nim lekka bluza z koszulką, a na tym wszystkim leży bielizna. Szybko się ubieram. Leży na mnie jak druga skóra i nie ogranicza ruchów. Na wszelki wypadek opadam na ręce i robię pompkę. Nic nie trzeszczy, wszystko gra. "Dobra, śniadanie" - myślę. Celowo zostawiam buty i podłużną torbę w szafie. Przez moment zastanawiam się, co przygotować, wreszcie wzruszam ramionami i wyciągam mleko i płatki. Po zaspokojeniu głodu, nastawiam czajnik elektryczny i przygotowuję śniadanie dla śpiącej Karoliny. Kromki kroję w zgrabną kostkę, nakładam skrojonego naprędce pomidora, szynkę, ser i trochę sałaty. Akurat gdy kończę, gotuje się woda. Parzę od razu w trzech kubkach, żeby przelać gotową do termosu. Zapisuję jeszcze karteczkę. Po zabiegu wyjmuję z szafki tacę, układam na niej wszystko i niosę do sypialni. Kładę obok niej na łóżku i przejeżdżam dłonią po krzywiźnie jej boku. Drgnęła przez sen i na powrót znieruchomiała. Mały gest, śniadanie do łóżka, ale wiem z doświadczenia, że wiele znaczy dla budzonego. Wychodząc zamykam za sobą cicho drzwi. Nie zerkam już na nią, wystarczą mi wspomnienia jej falujących pode mną piersi. Póki co.
Zerkam na zegarek i klnę siarczyście pod nosem. 6:04. Cholera, planowałem wyjść o 6. No cóż. W przedpokoju zakładam na nogi buty. Potem, powolnym, pełnym szacunku ruchem wyciągam wspomnianą wcześniej torbę. Z tyłu głowy głos szepcze mi, że pośpiech jest zaprzeczeniem prędkości. Uśmiecham się półgębkiem, uniwersalna ...