Na górze róże, na dole... na…
Data: 19.09.2019,
Kategorie:
Lesbijki
wampiryzm,
bez seksu,
humor,
genderfluid,
Autor: Mjishi
... po chwili ciszy. – I… Niestety gdzieś w krzakach wypadł mi telefon – wyjaśniła. – Możesz do mnie zadzwonić i pomóc mi szukać? – poprosiła, pięknie udając zakłopotaną. – Jestem Jordan – dodała po chwili i wyciągnęła rękę.
— Nir – przedstawiła się druga istota i chwyciła jej dłoń na przywitanie. W momencie uścisku Jordan poczuła coś bardzo dziwnego. Jakby zaczęła w nią wpływać energia. Bardzo ciepła energia. Od razu skojarzyło jej się to z młodością. Z czasami przed przemianą, kiedy jeszcze uwielbiała słońce. Kiedy zachwycała się, jak jego promienie muskały jej ciało i napełniały niesamowitą przyjemnością.
Wycofała rękę.
— Oczywiście – odparło chodzące słońce i sięgnęło do kieszeni grubej, pachworkowej* bluzy.
Jordan omal nie wybuchła śmiechem kiedy zobaczyła, jak Słońce – tak mimowolnie zaczęła myśleć o postaci – wyciągnęło starą Nokię 6310.
— Podaj numer.
I Jordan podała numer. Zaprowadziła też Słońce w zarośla, miedzy którymi się rzekomo załatwiała. I dałaby sobie rękę uciąć, że wraz z przybyciem dzieciaka zrobiło się jakoś jaśniej. Nie, żeby tego potrzebowała, dokładnie widziała swój telefon rzucony ekranem w dół.
— Niestety ma ustawione tylko wibracje, więc możemy go nie usłyszeć… Ale w tak cichą noc, powinno nam się udać.
Słońce uśmiechnęło się i przytaknęło. Stało, z dzwoniącym telefonem i penetrowało wzrokiem ciemność. Jordan zauważyła też, jak lekko rusza lewą ręką. Jakby skanowało nią teren.
I po chwili postać ruszyła idealnie w ...
... kierunku ukrytego urządzenia.
zaczęła się zastanawiać. W obu przypadkach próba wypicia krwi mogłoby źle się dla niej skończyć. Wampiry nie były zbyt lubiane w ich społecznościach. A nawet więcej, przez niektóre organizacje – były aktywnie zwalczane.
Kiedy ona chodziła pod dużym drzewem, Słońce schyliło się i podniosło jej smartfona.
— Jest. Znaleziony – zakomunikowało i skierowało się w jej stronę.
Podeszła, niezwykle ucieszona.
— O. Dziękuję bardzo! To super.
Przez chwilę wpatrywała się w telefon, coś poklikała, aż w końcu znów podniosła oczy na Słońce. Obserwowało ją uważnie. Uśmiechało się miło. Ale było coś jeszcze w tym uśmiechu. Jakby tłumione nadzieje.
— Mogę zapisać sobie twój numer? – spytała. – Chciałabym ci się jakoś odwdzięczyć. Może skoczymy na kawę, czy coś?
Uśmiech pogłębił się. Nadzieje przestały być tłumione.
— Z przyjemnością.
~~
Jezus. Mariusz. To na pewno jakiś sen. Bożu! Proszę! Spraw, by trwał. Dziękuję całemu wszechświatowi za to opóźnienie komunikacyjne i za brak dojazdu! Dziękuję, za wskazanie tej trasy! Dziękuję! Dziękuuuujęęęę!
Ale zaraz, chwila. Spokojnie. Powiedziała, że chce się tylko odwdzięczyć za pomoc. No i dalej jest skonfundowana. Nie wie jakiej jestem płci. Ale i tak zaprosiła mnie na kawę! Dla niej wypije nawet kawę. Och, jak wspaniale!
Tylko przestań sobie roić w głowie tyle tych sytuacji seksualnych! To niemal molestowanie.
Jordan. Dziwne imię. W sumie… moje nie lepsze. Polski ma faktycznie polski. ...