Marzena - Skuszona na wieczornego drinka
Data: 28.01.2023,
Kategorie:
Zdrada
małżeństwo,
klub,
Dojrzałe
praca,
Autor: pofantazjujmy!
... żonę do środka. Patrzył tępo w lustro.
denerwowała się kobieta, obserwując, jak jej mąż zamyka się w sobie, jak dusi emocje. Był jak naprężona ziemia zaraz przed wstrząsem.
Gdy dojechali na piętro, Marek szybko wyszedł z windy. Próbował uciec przed zapachem, który przywoływał w nim najdziksze wspomnienia. To nie był jednak czas, ani miejsce na pieszczoty. Czuł, jak emocje rozsadzają mu czaszkę.
- Marek, powiedź w końcu, o co Ci chodzi?
- Widziałem Cię w klubie. W klubie! Co ty tam robiłaś wieczorem!? Sama!
Dopiero gdy skończył, zorientował się, że stoi wciąż na korytarzu, a wykrzyczane słowa z pewnością zainteresowały wścibskich sąsiadów. Poirytowany wpadł do mieszkania. Marzena weszła za nim z przygotowaną ripostą.
- Tak byłam w klubie… z Martą… matką Kacperka.
- Z kim!?
- Dziećmi zajął się jej mąż. My miałyśmy czas na drinka.
- Jakiś obcy facet został z naszą Łucją, a ty poszłaś sobie na drinka?!
- Skoro ty już mnie tam nie zabierasz. A zresztą, co ty tam robiłeś?
- Byłem… z kolegami z pracy…
- Piłeś?
- Przynajmniej nie zostawiłem własnej córki z podejrzanym typem.
Marzena chwyciła męża za rękę. Pociągnęła w swoją stronę. Spojrzała w oczy – tak jak rano. Miły wyraz twarzy nie był jednak teraz wyćwiczonym trikiem po latach małżeństwa. W szarobłękitnych oczach tlił się ogień.
- Nie pytaj już więcej o nic. Pocałuj mnie jeszcze raz, jak tam na dole.
Spojrzał w jej soczyste usta. Potem w szarobłękitne oczy skryte za lekko skośnymi ...
... powiekami. Trzepotała gęstymi, czarnymi rzęsami. Kusiła go. Uchyliła usta, czekając na pocałunek. Marek przełknął ślinę. Wyrwał swoją dłoń z jej uścisku. Odwrócił się i wszedł do salonu, czując wciąż w nozdrzach uwodzicielski zapach swojej żony.
Gdzieś w oddali usłyszał charakterystyczny szmer. Coś jakby rozsuwanie zamka błyskawicznego. Zip, ciche i dyskretne. Chciał spojrzeć przez ramie, ale okazałby wówczas słabość. Ona pewnie tam nadal stała.
- Marzena, ja…. – Marek odwrócił się i zamarł w bezruchu.
***
Marzena stała w drzwiach. Jej różowa, elegancka sukienka zsunęła się na ziemie. Leżała zmięta u stóp czterdziestolatki. Marek złapał głęboki oddech. Wchłonął rozpływającą się w pomieszczeniu woń perfum.
Jego blondwłosa żona stała przed nim rozebrana do bielizny. Przyjęła uwodzicielską pozę, lekko poprawiając włosy i uśmiechając się szeroko.
Mężczyzna nie mógł sobie przypomnieć, kiedy ostatnio jego małżonka miała na sobie tę elegancką bieliznę. Odważny zestaw pobudzał zmysły swoją intensywną czerwienią oraz krojem. Pełne piersi Marzeny przytrzymywał dobrze dobrany stanik, ozdobiony gustowną koronką. Nie dało się nie zauważyć nabrzmiałych sutków, odciskających się na koronce. Ponętny biust Marzeny nabierał w staniku lekkości i układał się tak, iż wzrok mężczyzny musiał skupiać się na pociągającym rowku.
Marek poczuł zakłopotanie. Czuł się speszony w obecności kwieciście pachnącej żony. Zerkał na jej uśmiech. Uwielbiał go. W nim się zakochał. Kiedyś mówił ...