Układ (I)
Data: 03.02.2023,
Kategorie:
Brutalny sex
toksyczny związek,
BDSM
Autor: kilgore_trout
... ty.
– Słuchaj mnie ty mała dziwko – zagotowała się Iza – może i czasami lubię się zabawić, ale to moja sprawa. A ty lepiej przeproś, bo pożałujesz.
Nadia cofnęła się o krok, ale nie zamierzała ustąpić, w sumie Iza nie pamiętała by jej przyjaciółka kiedykolwiek później wykazała się podobną odwagą.
– Niby co mi zrobisz? Pewnie jesteś silna, ale ćpanie osłabia.
– Jestem wciąż wystarczająco silna, by nieco przestawić ci tę śliczną buźkę – Iza była naprawdę zła.
– Tylko spróbuj, ćpunko – Nadia grała odważną, ale głos jej drżał.
Wytatuowana dziewczyna rzuciła się na Nadię. Pomimo osłabienia (faktycznie nie była w najlepszej formie fizycznej, dawno przestała regularnie ćwiczyć), dość łatwo przewróciła brunetkę i przygwoździła ją do podłogi. Nadia zamknęła oczy oczekując ciosu, który jednak nigdy nie padł. To co stało się później Iza zapamiętała na zawsze. Rozpłakała się. Po prostu się rozpłakała. Płakała chyba po raz pierwszy w życiu, w każdym razie po raz pierwszy od bardzo dawna. Po chwili poczuła, że Nadia ją obejmuje, pozwoliła na to. Po chwili dziewczyna wyszeptała jej do ucha:
– Teraz się wypłacz, a potem wszystko mi opowiesz – nie rozkazywała, użyła tonu informacyjnego.
I Iza faktycznie to zrobiła. Trwało to długo. Bardzo długo.
Od tego czasu zamieszkały razem. Pierwszy rok był dla Izy (dla Nadii zresztą też) niezwykle ciężki. Była w zasadzie bezużyteczna. Nie ćpała, ale większość czasu spędzała w łóżku śpiąc albo patrząc się w sufit. Nadia ...
... szybko zorientowała się, że nie uda jej się łączyć pracy na pełny etat ze studiami i zajmowaniem się Izą, nawet gdyby miała studiować zaocznie. Uznała więc, że odpuści sobie ten rok. Pod jego koniec z Izą było już całkiem dobrze. A gdy Nadia podjęła wreszcie studia, nie pozwoliła jej na pracę na pełny etat. Dość szybko to ona stała się osobą zarządzającą, a do współlokatorki (i już przyjaciółki) miała stosunek opiekuńczy, niemalże matczyny. Szybko załatwiła sprawę z jednym dość namolnym chłopakiem, który najwyraźniej nie potrafił przyjąć do wiadomości, że jak dziewczyna mówi „nie” to znaczy „nie”. Z innymi partnerami Nadii, którzy nie przypadli jej do gustu też radziła sobie groźbą albo prośbą.
Z Marcinem sprawa miała się nieco inaczej. W zasadzie jeśli chodzi o jego zachowanie wobec Nadii nie miała mu nic do zarzucenia. Był zawsze grzeczny, niemalże szarmancki. Niemniej Izie towarzyszyło jakieś dziwne przeczucie, coś mówiło jej, że jest w nim coś dziwnego, jakiś trudny do określenia mrok. Oczywiście nie mówiła o tym Nadii, zdawała sobie sprawę z tego, że brzmi to kretyńsko.
Zerknęła na ekran telefonu. 23. Za wcześnie żeby wracać, postanowiła, że wpadnie jeszcze do jakiegoś pubu na jedno piwo.
Marcin był w euforii. Dopiero teraz zrozumiał jak bardzo tego potrzebował. Brał Nadię. Brał ją, można to określić, całymi garściami. To nie było słodkie i miłe kochanie do jakiego dotychczas ją przyzwyczaił. Brał ją jak zwierze, chyba nawet, gdyby chciał nie byłby w stanie się ...