1. Przyjaciolka mojej mamy


    Data: 22.09.2019, Kategorie: Mamuśki Autor: Marcel

    Tego wieczora do mojej mamy miała przyjść koleżanka, Pani Ania. Właściwie latało mi to koło chuja, ale moja rodzicielka powiedziała mi, że muszę zająć się Panią Anią przez dobrą godzinę, gdyż ona będzie musiała zostać dłużej w pracy. Przygotowała wszystko i zostawiła to w lodówce – miało być wino i jakieś przekąski. Zapewniłem matkę, że jakoś ją przyjmę, dotrwam z jej koleżanką do momentu, kiedy nie wróci.
    
    Panią Anię kojarzyłem, ale nie jakoś bardzo. Kilka razy po prostu ją widziałem, rozmawialiśmy może dwa czy trzy razy. Nic ciekawego. Pamiętam jednak, że była interesująca jako kobieta – jej ciało było niezłe, ponętne. W tamtym momencie jednak wcale o tym nie myślałem. Grałem w LOL-a kiedy zadzwoniła do drzwi. Lekko wkurwiony wstałem z fotela i poszedłem do drzwi. To była ona. Pani Ania. Otworzyłem jej.
    
    – Dzień dobry. Marek, prawda? – zaczęła na powitanie kobieta. Uśmiechnęła się przy tym szeroko.
    
    Muszę przyznać, że koleżanka mamy wyglądała naprawdę atrakcyjnie. Widać było, że ma czym oddychać, że jest kobietą z krwi i kości. Miała na sobie białą bluzkę z niedużym, koronkowym dekoltem – jej piersi ukryte pod tym cienkim materiałem zdawały się być ogromne. Na nogach miała czarne nylony i niebieską, jeansową spódniczkę. Nie przyglądałem się jej jednak zbyt długo. Mogłaby to źle odebrać.
    
    – Dzień dobry. Proszę wejść – odpowiedziałem lekko zmieszany.
    
    Weszła do środka. Zaprowadziłem ją do salonu, idąc przodem. Miałem się dziwnie, czując na sobie jej wzrok. Nie wiem ...
    ... czemu, ale przeszły mnie ciarki na myśl o byciu sam na sam z tą obcą kobietą. O czym miałem z nią niby gadać przez godzinę? Ona usiadła na kanapie, ja jakiś metr od niej. Denerwowałem się. Cholera jasna. Czym?
    
    – Mama będzie gdzieś za godzinę – wypaliłem nagle.
    
    – Tak, wiem, wiem – przyznała i spojrzała na mnie, uśmiechając się.
    
    Miała jasnobrązowe oczy i blond włosy, ale widać było w nich ciemniejsze odrosty. Spięła je w luźny kok i kilka z kosmyków uciekało na czoło. Na prawym policzku miała ciemny pieprzyk – chyba podkreślony kredką. Usta wymalowała bordową szminką. Z twarzy wydawała się niezła jak na czterdziestoparolatkę.
    
    – Także będziemy musieli trochę posiedzieć – zacząłem. – Możemy sobie siedzieć i milczeć, jeżeli Pani chce.
    
    Zaśmiała się delikatnie i nie wiem czy po prostu z musu.
    
    – Chodzi mi o to, że nie jestem najlepszym mówcą. Nie mam gadane.
    
    – Nie przejmuj się. Jakoś sobie poradzimy. Możemy włączyć coś na TV.
    
    Podniosłem się z miejsca. Sięgnąłem po pilot i włączyłem jakieś kanały. Dziwne było to, że czułem się pożerany przez nią wzrokiem, kiedy na nią nie patrzyłem – pewnie mi się tylko wydawało. Odwróciłem się do niej. Założyła nogę na nogę, tak że jej spódniczka podjechała znacznie wyżej niż za kolana. Odsłoniła tym samym kawał niezłych, opalonych ud — okazało się więc, że miała pończochy. Od razu uciekłem wzrokiem i zapytałem:
    
    – Chce Pani wina? Jest w lodówce.
    
    – Poproszę.
    
    Przeszedłem do kuchni i szybko uporałem się z butelką.
    
    – ...
«1234...»