Profesjonalne kontakty
Data: 29.03.2023,
Kategorie:
Fetysz
Autor: Koneser
Skandalicznie wczesna pora, o której miałem samolot sprawiała, że czekając przed bramką na wpół spałem, grzejąc dłonie papierowym kubkiem herbaty. Jestem dentystą-protetykiem. Wybierałem się na konferencję poświęconą innowacjom w technikach stomatologicznych i trochę żałowałem, że lecę sam. Jednak nie ma tego złego... Całkiem lubię być w miejscach, gdzie przewija się dużo ludzi. Zwykle niepostrzeżenie wypatruję wtedy kobiet, które mają w sobie coś intrygującego - i oczywiście fantazjuję o seksie z nimi.
Tym razem nie musiałem czekać długo. Tuż obok mnie usiadła zgrabna, krótko ostrzyżona brunetka. Miała na sobie lawendowe szpilki z lakierowanej skóry, eleganckie jasnoszare spodnie, żakiet w tym samym kolorze i białą koszulę. Całości dopełniała stojąca obok, intensywnie fioletowa, niewielka walizka na kółkach.
Wrzuciłem moją nową sąsiadkę do szufladki "Typowa korpo-laska" - co ta potwierdziła, wsiąkając z miejsca w maile na telefonie. Ja sam udawałem że coś przeglądam na swoim, jednak naprawdę zaintrygowały mnie jej stopy. Założywszy nogę na nogę odruchowo wysunęła piętę. Miała cienkie, cieliste rajstopy. Potem zsunęła prawie całe lawendowe czółenko i przytrzymując je tylko na palcach - zaczęła od niechcenia bujać pantofelkiem. Teraz już na dobre rozbudzony - niemiłosiernie zezując - złowiłem wzrokiem jej bluzkę. Okazała się dość mocno opięta na - najwyraźniej sporym - biuście, tworząc luki między guzikami. Chciwie zerkałem przez nie, aby odkryć jaki kształt mogą mieć ...
... jej piersi. Dzięki niezbyt zabudowanym miseczkom stanika, miałem możność podziwiania fragmentu bladej skóry. W pewnym momencie jej ciało nieznacznie drgnęło. Dyskretnie podniosłem wzrok - i napotkałem jej oczy, centralnie świdrujące w moje. Szybko uciekłem spojrzeniem do własnego telefonu - jednak jestem pewien, że dobrze wiedziała, gdzie się gapiłem.
* * *
Poza żenującą sytuacją na lotnisku, dalsza podróż przebiegła bez zakłóceń. Sama konferencja - także całkiem interesująca. Jednak nie będę przecież pisał tu o robocie.
Po zakończeniu oficjalnych prelekcji, tłum wyległ z sal do obszernego lobby centrum konferencyjnego. Część ludzi zaczęła zbierać się do swoich hoteli, inni dyskutowali żywo w niewielkich grupkach odświeżając stare, bądź nawiązując nowe znajomości. Jeszcze inni próbowali znaleźć coś smakowitego na dużych, ale mocno już przetrzebionych stołach, gdzie w porze lunchu były wystawione desery. Przyznam, że sam byłem w tej ostatniej grupie. Właśnie energicznie odwracałem się ze zdobytym kawałkiem ciasta z galaretką - gdy poczułem, że talerzyk napotyka nagły opór w miejscu, gdzie zupełnie nie powinno go być. Malinowa galaretka wylądowała na śnieżnobiałej bluzce, która nagle wyrosła tuż przede mną. "Dr. Dagmara jakaś-tam..." - zdołałem przeczytać na identyfikatorze, nim podniosłem wzrok bełkocząc machinalnie:
- Ochhh... najmocniej przepraszam...
- Nic się nie stało. Jest super - powiedziała lodowatym głosem właścicielka białej bluzki. Wtedy spojrzałem na ...