Eliza 2
Data: 25.09.2019,
Kategorie:
Lesbijki
Oral
Autor: Valentceprix
... błagam – wysapała.
Powtórzyłam całą operację, ale od razu szybkimi ruchami palców i języka. Rozgrzewanie Elizy już nie miało sensu, tak samo jak nie miało sensu wycieranie twarzy z Elizy soczku.
Po chwili długa seria piskliwych „a” odpowiadających skurczom pochwy wypełniła mieszkanie. Teraz zalały mnie trzy wytryski, a Eliza leżała i cała się trzęsła. Po chwili ruchem ręki dała mi znać, że mam wyciągnąć palce z pochwy. Wytarłam twarz i szyję o mokre prześcieradło – uda Elizy już się do tego nie nadawały.
- Matko, trzy wytryski w czasie jednego orgazmu – powiedziała w sufit.
- I to jakie wielkie – powiedziałam z brodą na jej kolanie i patrząc w jakim jest stanie. Obłędnie wyglądała leżąc tak z ramionami nad głową i z rozszerzonymi nogami zgiętymi
w kolanach – normalnie rozrywało mi łechtaczkę, ale Eliza o tym wiedziała i zanim całkiem ochłonęła klęknęła między moimi nogami ręką mnie lekko popychając, abym się położyła.
Od razu poczułam jej język na mojej twardej łechtaczce i mokre palce wsuwające się delikatnie do pochwy. Wyczuła, że w moim stanie grę wstępną może sobie pominąć, więc zaczęła szybko. Po chwili przy pierwszym skurczu i pierwszym wytrysku docisnęłam język Elizy do łechtaczki – wrzeszczałam piętnaście sekund przez piętnaście skurczów
i wytrysków. To mogły być dwa orgazmy pod rząd, ale głowy nie dam. Odsunęłam głowę Elizy dając jej znak, że mam dość. Poczułam wysuwające się palce i ostatni strumyczek spływający na umęczone prześcieradło. ...
... Leżałam chwilę i się trzęsłam dochodząc do siebie. Poszłyśmy się wytrzeć do łazienki. Wróciłam do pokoju, założyłam szlafrok i czekałam
aż Eliza zrobi to samo, aby znowu otworzyć balkon. Zwinęłam prześcieradło i ruszyłam z nim w stronę łazienki.
- Gdzie ty z tym idziesz? – usłyszałam za plecami i nie odwracając się powiedziałam:
- Wyprać.
- A nie lepiej, żeby szybko wyschło na słońcu na balkonie?
- Tak, jasne, napiszmy jeszcze na nim „Patrzcie ludzie jak wyglądają babskie wytryski”.
Eliza się roześmiała, a ja już się zastanawiałam, co by tu do tego prania dorzucić. Ostatecznie postanowiłam wyprać je samo, przestraszyłam się, że czerwone lubi farbować. Nastawiłam pralkę na najkrótszy program i wróciłam do pokoju. Dotknęłam narzuty – też w cholerę mokra, ale ją można było przynajmniej wywiesić na balkon – na niej te ślady nie były już takie jednoznaczne. Kanapa pod narzutą na szczęście była sucha. Rozwiesiłam narzutę na poręczy balkonu i poszłam do kuchni. Palcem sprawdziłam stan rozmrożenia mięsa – jeszcze trochę brakowało. Otworzyłam lodówkę.
- Chcesz wody? – krzyknęłam.
- Jasne – powiedziała Eliza i podeszła do blatu od strony pokoju. Nie podnosząc się postawiłam butelkę na blacie i zaczęłam wyciągać kapustę pekińską z szuflady na samym dole. Do tego cytryna i położyłam wszystko sobie nad głową. Podniosłam się, Eliza już skończyła pić, więc ja dopadłam butelki – kilka dużych haustów i schowałam butelkę do lodówki. Z szafki, w której trzymałam również zapas ...