-
Eliza 2
Data: 25.09.2019, Kategorie: Lesbijki Oral Autor: Valentceprix
... wody wyciągnęłam ziemniaki. - Pomóc ci w czymś? – zapytała. - Jak chcesz… - powiedziałam uśmiechając się. - No to ci pomogę… - zaśmiałyśmy się równocześnie - to co mam robić? Ogarniałam w myślach, jak to najsensowniej zorganizować. - Umyj kubki i kieliszki i możesz jeszcze obrać ziemniaki – powiedziałam – resztę zrobię ja – dodałam. Eliza umyła i wytarła kubki i kieliszki. - Gdzie to dać? – zapytała. - Kubki do szafki nad zlewem, kieliszki zostają – odpowiedziałam. Kiedy Eliza chowała kubki, wyciągnęłam z lodówki wino i nalałam do kieliszków. - Za cudowną niedzielę – powiedziałam i wypiłyśmy po łyku. - Tak przed śniadaniem? – powiedziała to w taki sposób, że wiedziałam, że żartuje. - Po śniadaniu, na śniadanie był soczek, mówią, że soczek z rana jest zdrowy – wypaliłam i znowu się roześmiałyśmy. Z szafki wyciągnęłam garnek i miskę. Dałam Elizie nożyk do obierania ziemniaków i kosz na śmieci spod zlewu postawiłam między nami. Zabrałam się za krojenie kapusty, Eliza obierała ziemniaki. Kiedy ilość kapusty była wystarczająca wrzuciłam ja do miski i zaczęłam obierać mandarynki. - Co to będzie? – zapytała z niekłamanym zdziwieniem w głosie. - Zobaczysz i ocenisz – odpowiedziałam i wzięłam łyk wina, dopóki było chłodne. Obrałam mandarynki, pokroiłam każdą część na pół i z deski zsunęłam do miski nożem. - Echhh, Dorota, ogarnij się – powiedziałam sama do siebie i schyliłam się do lodówki po jogurt. Łyżką wygarnęłam cały do ...
... miski i wycisnęłam pół cytryny. Sól, pieprz i cukier „na oko”, wszystko razem wymieszałam i odstawiłam. Była dwunasta, obiad planowałam na pierwszą, więc byłam spokojna, że zdąży się przetrawić. - Wystarczy? - zapytała Eliza podsuwając mi garnek z ziemniakami. - Pewnie tak…, kotlety będą spore - odpowiedziałam a Eliza poszła do zlewu myć ziemniaki. Szybko, otrzymanym wczoraj od Piotrka i Ewy tłuczkiem z metalowymi końcówkami, rozbiłam kotlety. Sól, pieprz, szybka panierka. Eliza w tym czasie zdążyła umyć ziemniaki, zalać wodą i postawić garnek na kuchence. - Umówmy się, że ziemniaki na kuchence są na bank posolone, unikniemy wtedy ciągłego pytania siebie nawzajem – powiedziałam, z szafki nad zlewem wyciągnęłam słoik z solą i posoliłam ziemniaki. Eliza przytuliła się do mnie ze łzami w oczach. Schowałam sól. - Co się stało? Siadamy, mamy jeszcze trochę czasu – powiedziałam i ze swoim kieliszkiem usiadłam w fotelu. Eliza ze swoim usiadła w drugim ciągle z mokrymi oczami. - Ty o tych ziemniakach…, to poważnie? – zapytała. - A niby co ma być na niepoważnie? - Bo powiedziałaś to tak, jakbyśmy… - nie dokończyła. „Ale ty jesteś głupia!” – pomyślałam o sobie. Wreszcie dotarło do mnie, co mówi Eliza. - Bardzo bym chciała, ale świetnie cię rozumiem, ja się przełamałam, niektórzy wiedzą i to wcale nie boli – powiedziałam. - Wiesz – powiedziała Eliza – ja też bym bardzo chciała, ale nawet nie wyobrażam sobie w tej chwili takiej rozmowy w domu, poza ...