Eliza 2
Data: 25.09.2019,
Kategorie:
Lesbijki
Oral
Autor: Valentceprix
... tym widzę wokół ciebie samych życzliwych – łzy ciekły jej jedna po drugiej.
Wstałam i przyniosłam całe pudełko chusteczek z blatu i położyłam na stoliku. Podniosłam jej twarz obiema dłońmi i pocałowałam Elizę w usta.
- Eliza, dorośli ludzie mają do tego zupełnie inny stosunek niż gówniarzeria.
- Dorosłych i gówniarzerię to ja sobie mogę olać, ale rodzice…
- Uwierz mi, bo przechodziłam te same rozterki. Moi i mój brat zgodnie powiedzieli,
że najważniejsze, żebym była szczęśliwa i ten ktoś ze mną też powinien, i wcale nie wstali od stołu wściekli, a tego się obawiałam najbardziej.
Eliza przestała płakać i popatrzyła na mnie z uśmiechem.
- Naprawdę? Ile wtedy miałaś lat?
- Dwadzieścia siedem – odpowiedziałam - i to był akurat ten wiek, kiedy mamuśki marzą, żeby zostać babciami, a jednak nie było rwania włosów z głowy – dokończyłam.
Dotarło do mnie, że pralka przestała prać. Poszłam szybko do łazienki, wyciągnęłam z pralki prześcieradło i powiesiłam na wiszącej już na balkonie narzucie.
- Nie myśl teraz o tym – powiedziałam przechodząc obok fotela Elizy i poszłam do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki resztę wina, wstawiłam nowe, a stare postawiłam na stoliku.
- Rozlej do końca – powiedziałam i wróciłam do kuchni. Zamieszałam surówkę, wstawiłam na gaz ziemniaki, wyciągnęłam z piekarnika patelnię i na małym ogniu rozgrzewałam margarynę. Wróciłam do pokoju, kieliszki były już pełne. Usiadłam i od razu wypiłam połowę. Wzięłam telefon do ręki i zrobiłam ...
... Elizie zdjęcie.
- Przestań! Taką rozmazaną?! Ale chyba nie chcesz nigdzie wysyłać? – tu była ostro zaniepokojona.
- Ciebie? Moją Elizę? Wysyłać gdzieś? – nie żartuj! Wpadłam tylko na pewien pomysł, ale zobaczysz to…, chyba najwcześniej we wtorek – odpowiedziałam.
- Czyli nie muszę się bać? – dopytywała.
- W żadnym wypadku – wstałam i poszłam do kuchni zmniejszyć gaz pod ziemniakami, ponieważ zaczęły się gotować. Na patelnię wyłożyłam kotlety i wyciągnęłam talerze z szafki.
Wróciłam na fotel i dopiłam resztę wina. Siedziałyśmy w fotelach, słońce przez okna i drzwi wpadało do pokoju, a ciepły powiew powietrza powoli rozmywał nasz zapach. Z drugiej strony dochodził zapach kotletów. Wstałam i poszłam do kuchni aby przygotować obiad. Wyłożyłam wszystko na talerze i przeniosłam je na stół w kuchni, rozłożyłam noże i widelce.
- Chodź, Eliza – zawołałam.
Usiadłyśmy naprzeciwko siebie.
- Nasz pierwszy obiad – zauważyła Eliza uśmiechając się do mnie.
- He, oprócz kawy wszystko mamy dzisiaj pierwsze, smacznego – odpowiedziałam.
- Smacznego – odpowiedziała i zaczęła od surówki – fantastyczna, w życiu nie wpadłabym na taką kompozycję – oceniła.
- Miło mi – zaczęłyśmy jeść.
Po obiedzie szybkie zmywanie, wycieranie i chowanie wszystkiego do szafek, Eliza powoli uczyła się, gdzie co jest.
Poszłam na balkon – prześcieradło było już suche, kołdra na fotelu też wyschła więc całą pościel schowałam do kanapy. Narzuta musiała jeszcze doschnąć, to jednak ona ...