-
Mnich
Data: 06.04.2023, Kategorie: miłość, Zdrada depresja, samotność, Autor: XXX_Lord
... Płyta spełniła swoje zadanie i zostaje zastopowana. - Raczej Królowej Zimy, która raz na jakiś czas zostaje ogrzana żartobliwym nastrojem pewnego grubasa - tym razem śmiejemy się oboje. Skręcam w kierunku komendy przy Grenadierów i zatrzymuję się na parkingu. Jaroszyński chce wysiadać. - Rafał, zaczekaj chwilę. - No co tam jeszcze? - otwiera drzwi szykując się do wytoczenia potężnej masy z samochodu. - Dziękuję ci - spogląda na mnie zdziwiony - za to, że ze mną wytrzymujesz. - Daj spokój złotko - puszcza do mnie oko - Jesteśmy teamem i musimy wspierać się w trudnych momentach, tak? Uśmiecham się w odpowiedzi nic nie mówiąc. - Idziemy, czas wkroczyć do królestwa brudnych interesów i skorumpowanych glin - znowu żartuje, a ja głupkowato rechoczę pod nosem podążając za nim. „Nie pytaj o Polskę” Ciechowskiego rozbrzmiewa z całym mieszkaniu. Walcząc z kawałkiem wołowiny próbuję zrobić coś na kształt gulaszu. Idzie mi słabo, ale eksperymentuję tylko i wyłącznie na sobie, więc w razie ugotowania niezjadliwej trucizny zawartość po prostu wyląduje w koszu na śmieci. Kogo do diabła niesie? Biegnę do pokoju i przez ręcznik papierowy biorę telefon w dłoń. - Paweł Abramow - naciskam zieloną słuchawkę. - Starszy aspirant Anna Zakrzewska, dzień dobry - damski głos z trudem przebija się przez hałas z tle - Pamięta mnie pan? W sobotę przyjechałam razem z kolegą do wypadku chłopca przy Rondzie Wiatraczna. - Tak, pamiętam - przez telefon brzmi miło i ...
... zupełnie inaczej niż twarzą w twarz - Co mogę dla pani zrobić? - Będzie pan dzisiaj w stanie przyjechać na komendę przy Grenadierów? Porządkuję papierki i zależy mi, żeby potwierdził pan jak najszybciej złożone zeznania. Poza przyrządzeniem wołowiny z emerytowanej krowy w zasadzie nie mam zbyt wiele do roboty. - Tak - zgadzam się po chwili ciszy - o której mam się pojawić? - Dwunasta trzydzieści panu odpowiada? Patrzę na zegarek - dwie godziny. Powinienem zdążyć z mućką. - Zgoda, mam się powołać na dole na panią? - Jest pan niezwykle domyślny, panie Pawle - nie spodziewałem się żartu. Niekontrolowany śmiech wydostaje się z moich ust. Moja rozmówczyni również śmieje się do słuchawki - do zobaczenia. - Do widzenia - rozłączam się uśmiechając się pod nosem. Bezpośrednia i zabawna kobieta. - Jestem umówiony na dwunastą trzydzieści z panią Anną Zakrzewską - informuję bladego jak ściana i najwyraźniej znudzonego gliniarza w recepcji stawiając się punktualnie o umówionej godzinie w komendzie. - Moment - bierze w dłoń słuchawkę i wykonuje połączenie. W oczekiwaniu rozglądam się po pomieszczeniu. Budynek był świeżo odnawiany, ściany pachną jeszcze niedawno położoną farbą, a na niektórych meblach (w tym w krześle policjanta) widnieją fragmenty folii ochronnej. - Proszę zaczekać tam - wskazuje dłonią na mały, przeszklony pokój po prawej stronie - koleżanka za chwilę do pana zejdzie. Policjantka pojawia się minutę później. Ma na sobie czarne spodnie, ...