-
Mnich
Data: 06.04.2023, Kategorie: miłość, Zdrada depresja, samotność, Autor: XXX_Lord
... zamiarów - rzucam jej ubranie i pokazuję drzwi za sobą. Kurewka znika w kilkanaście sekund. - Do dwudziestej masz zabrać stąd wszystko co należy do ciebie, rozumiesz? Jeśli to tej godziny zostawisz tu cokolwiek swojego wyrzucę to przez okno! - moja wściekłość rośnie, myślałam, że przed chwilą osiągnęłam zenit, ale najwyraźniej mam większe możliwości- Aha, nie myśl sobie, że do transportu użyjesz mojego samochodu, nie obchodzi mnie to, że twój stoi w warsztacie. Trzeba było o tym pomyśleć zanim zacząłeś pieprzyć tu jakąś dziwkę! W mojej własnej sypialni! Ty skurwielu! - rzucam się na niego i zaczynam okładać po głowie. Zasłania się bezradnie przed ciosami. W końcu przestaję. - Masz pięć minut. Jeśli po tym czasie nadal tu będziesz dzwonię na Grenadierów i zgłaszam włamanie- kończę wywód i wychodzę z sypialni. Siadam na kanapie i bezmyślnie patrzę się w okno słysząc, jak krząta się w przedpokoju. Żeby nie być gołosłownym włączyłam stoper i czekam na upłynięcie trzystu sekund. W czwartej minucie słyszę, jak staje dwa metry obok mnie. Ignoruję jego obecność patrząc w okno. - Anka - zaczyna cichym głosem - chciałem... - Wyjdź - przerywam mu nie odwracając wzroku - Nie zamierzam tego słuchać. Po prostu wyjdź i kiedy zabierzesz swoje manele nie pokazuj mi się już nigdy na oczy. W przedpokoju rozlega się stukot butów, po chwili słyszę kliknięcie klamki. Łzy puszczają, świat staje się zamglony i niewyraźny. Znowu to samo, ile razy mam jeszcze to ...
... przerabiać? No ile? Po osiemnastej jest pozamiatane, godzinę wcześniej przyjechał z kolegą i zabrał wszystko to, co należało do niego. Razem z moją godnością i poczuciem własnej wartości. Zostaję sama z litrową butelką wódki, stojącą na stole kuchennym i perspektywą wieczoru z demonami, którym nie mam siły stawić czoła. Upiję się i po prostu zasnę, żeby nie myśleć, nie cierpieć i odpłynąć w nicość. Wypiję za nich wszystkich! Za tych wspaniałych, pełnych testosteronu, pieprzonej pewności siebie mężczyzn, którzy finalnie okazują się być skurwysynami, łamaczami serc i zdradliwymi bydlakami. Godzinę później prawie jedna trzecia zawartości butelki jest już we mnie, ale adrenalina i czarne myśli wciąż nie pozwalają mi się upić. Potrzebuję kompana. Telefon w dłoń. Gorzej, że mam problem z wybraniem właściwego numeru. - Cześć młoda. Dzwonisz, żeby zdać relację z bzykanka w przedpokoju czy mam się do was przyłączyć? - Przyjedziesz? - postanawiam nie odpowiadać na żart Rafała, po pierwsze z racji mojego nastroju, a po drugie z powodu upojenia alkoholowego, które zaczyna mnie ogarniać. - Stało się coś? - słysząc mój głos poważnieje w mgnieniu oka. - Tak - zaczynam pochlipywać pod nosem - Przyjedź proszę. - Jestem za piętnaście minut - rozłącza się. Kwadrans upływa mi na uzupełnianiu i opróżnianiu zwartości kieliszka. Kiedy słyszę dzwonek jestem już pijana jak bela. - O mój Boże - otwierając drzwi opieram się o nie i niemal wpadam na Rafała - Gdzie ...