Mnich
Data: 06.04.2023,
Kategorie:
miłość,
Zdrada
depresja,
samotność,
Autor: XXX_Lord
... - tłumu, który był dla mnie zwykłym motłochem. Ja, wielka pani, która dowodzi wszystkimi dookoła. I ten szary tłum, którym pogardzałam w większości ma już rodziny i dzieci, a ja tkwię jak kołek na rozstaju dróg nie wiedząc, w którą stronę mam się przemieścić. A życie przecieka mi przez palce.
- Przepraszam, sama nie wiem, dlaczego panu o tym mówię. To było wyjątkowo głupie - wyjmuje kolejnego mentola z paczki.
- Nie szkodzi, proszę nie przepraszać - obserwuję jej ruchy - Nie obrazi się pani, jeśli zaproponuję, żebyśmy mówili sobie po imieniu?
Spogląda na mnie brązowymi oczami i po chwili wyciąga rękę.
- Anna.
- Paweł - oddaję uścisk - Mieszkasz gdzieś niedaleko?
- Kobielska, dwa bloki obok ciebie. Nie chce być wścibska, ale nie powinieneś być u boku żony? - zerka na moją obrączkę - samotne spacery w niedzielny poranek to nie jest chyba domena mężów, którzy powinni o tej porze spać u boku lepszej połowy albo szykować jej śniadanie do łóżka? - uśmiecha się pod nosem.
Zamieram w bezruchu wpatrując się w jej twarz.
- Przepraszam - odpowiada zmieszana moją reakcją - nie powinnam w ten sposób do ciebie mówić. To nie moja sprawa.
- W porządku, nic się nie stało - odzywam się po chwili pustym głosem - moja żona... odeszła ode mnie jakiś czas temu. Mieszkam sam. A obrączkę noszę z przyzwyczajenia.
Moja towarzyszka wpatruje się gdzieś daleko w przestrzeń zastanawiając się nad wypowiedzianymi przeze mnie słowami.
Nie czuję potrzeby, żeby jej się ...
... zwierzać. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że w jej oczach mogę wyglądać na gbura, ale nic na to nie poradzę.
- No dobrze, czas na mnie - wstaje i gasi kolejnego papierosa pod butem - Miło było cię spotkać - wyciąga dłoń na pożegnanie.
- Ciebie również - patrzę w jej oczy i widzę smutek podobny do wizerunku, który oglądam codziennie w lustrze.
- To... cześć - odwraca się i rusza w kierunku bramy.
- Cześć.
Stoję jak kołek patrząc na jej sylwetkę zmierzającą w kierunku wyjścia.
- Zaczekaj proszę - zatrzymuje się i odwraca do mnie powoli - Czy nie zechciałabyś...?
Jej wzrok. Dopiero teraz zauważam, jak duże i piękne ma oczy.
- Nie zechciałabyś pójść ze mną na kawę? Dzisiaj po południu? - wypalam niespodziewanie dla nas obojga i z niepokojem oczekuję jej reakcji.
To było wyjątkowo głupie, ty idioto! Wyśmieje cię i pójdzie w swoją stronę.
Staram się sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz zaprosiłem kobietę na kawę? Ewelinę kilka lat temu, kiedy ujrzałem ją w księgarni, mieszczącej się niedaleko mieszkania i zakochałem się od pierwszego wejrzenia?
- Dobrze - po chwili milczenia zgadza się na moją propozycję i chyba jest zdziwiona własną reakcją - Gdzie?
- Róg Ronda, szary budynek po prawej stronie jadąc z kierunku od Waszyngtona, kojarzysz? - kiwa głową na znak zgody - na dole jest kawiarnia z parasolkami na zewnątrz. O szesnastej?
- O szesnastej - na jej twarzy po raz kolejny gości lekki uśmiech. Odwraca się plecami i rusza w kierunku ...