Mnich
Data: 06.04.2023,
Kategorie:
miłość,
Zdrada
depresja,
samotność,
Autor: XXX_Lord
... wyjścia.
Co ja robię? Przecież miałem nie spotykać się z kobietami.
Żadnych schadzek, kaw, obiadów, randek i temu podobnych.
Może czas już przestać się nad sobą użalać i złapać życie za bary? - w głowie rozlega się głos.
Głos sumienia czy złego ducha, który próbuje skierować mnie na fałszywe tory z właściwej ścieżki? A tak w zasadzie to czym jest właściwa ścieżka? Drogą pozwalającą na ucieczkę od ponurej, samotnej wegetacji, której doświadczam dzień po dniu?
To nie zły duch ani sumienie. To głos rozsądku, który chce mnie sprowadzić na właściwy tor. Tor, którym powinienem kroczyć nie użalając się nad sobą jak bohater martyrologicznego opowiadania.
Sylwetka Anny jest już daleko ode mnie. Siadam na ławce i odpalam kolejnego papierosa.
Randka?
Nie, to zwykła kawa. Intryguje mnie i ciekawi ta kobieta. Spotkam się z nią. W sumie dlaczego nie? Przecież się jej nie oświadczę.
Szybko się pocieszyłam, co? Cztery dni i kolejny? Prawie jak w sztafecie...
Jestem wobec siebie zbyt krytyczna?
Chyba powinnam się cieszyć, że mimo podkrążonych oczu i wyglądu wiedźmy nie przeraził się i chce się ze mną spotkać - oglądam się w lustrze, sukienka pasuje idealnie.
On nie wygląda na kopię lorda. Jest inny, jego oczy są smutne, jakby cierpiał z jakiegoś głęboko ukrytego powodu, który skrył na samym dnie świadomości i duszy.
Czy jestem zdesperowaną starą panną? - zakładam kolczyki obserwując swoje odbicie - aż tak rozpaczliwie poszukującą tego właściwego, że ...
... umawiam się już nawet z przypadkowymi mężczyznami, widzianymi trzy razy w życiu?
I próbuję sobie udowodnić, że jednak da się go znaleźć i przebieram między nimi niczym w ulęgałkach usiłując wybrać najmniej nadpsuty owoc?
Z drugiej strony trzy razy to nie jest zły wynik, niektórzy zakochują się w sobie po kilkunastu minutach, a po miesiącu są zaręczeni - wysuwam kontrargument - a on jest przystojny, miły i wyczuwam, że ma coś w sobie. Tylko te smutne oczy, gdyby częściej się uśmiechał. Mnie co prawda też nie powinno być do śmiechu, w końcu wykopałam jaśnie lorda z domu raptem pięć dni temu i zakończyłam kolejny, nieudany związek, ale w głębi duszy cieszę się i pochlebia mi, że mnie zaprosił.
- Chyba nie jest z tobą jeszcze tak źle Zakrzewska - obracam się dookoła własnej osi uśmiechając się do siebie - mimo zbliżającej się czterdziestki niejeden obróci głowę za tobą na ulicy.
Pogoda w maju jest zmienna niczym mój dzisiejszy nastrój - dochodzę do wniosku patrząc w niebo po wyjściu z klatki schodowej - rano czerń, mrok i silny wiatr, a po południu ciepło, słońce i kwitnąca zapachem bzów wiosna.
Mam jeszcze spory zapas czasu, więc nie spiesząc się w dość wolnym tempie zmierzam w kierunku Ronda. Zerkam na swoje odbicie w szybach mijanych witrynach sklepowych, zastanawiając się, czy nie przesadziłam z ubiorem.
Rozkloszowana sukienka w kwiaty na ramiona sięgająca nieco ponad kolana, rozpuszczone włosy, a w uszy wpięte małe, srebrne kolczyki w kształcie liści z ...