Mnich
Data: 06.04.2023,
Kategorie:
miłość,
Zdrada
depresja,
samotność,
Autor: XXX_Lord
... swoich zainteresowaniach, albo mówi o zabawnych sytuacjach z pracy. Dotyk jej policzka i ust, kiedy całowała mnie na pożegnanie był niczym porażenie prądem.
Czy nadeszła chwila, żeby zakończyć samobiczowanie i wrócić do normalnego życia?
Nie spal tego Abramow, ta dziewczyna coś w sobie ma. I po prostu ją lubisz, jest taka zwyczajna, swojska, mogłaby opowiadać ci książkę telefoniczną i wpatrywałbyś się w nią jak w obrazek.
A jednocześnie, kiedy się uśmiecha wydaje ci się najpiękniejszą kobietą w tym nędznym, ziemskim padole.
Ranek jest pogodny i radosny. Proste śniadanie, które sam przygotowałem smakuje niczym najbardziej wykwintny posiłek, przyrządzony przez markowego kucharza serwowany w pięciogwiazdkowym hotelu. Muszę nadrobić zaległości giełdowe, więc zabieram się z kopyta do pracy.
Poranek zmienia się w słoneczne i ciepłe popołudnie. Od kilku godzin spędzam czas z telefonem wymieniając z nią wiadomości Messengerem. Wystawiłem stolik z laptopem na balkon i chłonę wiosnę, zapach pączkujących kwiatów, śpiew ptaków i uśmiechy przechodniów, przemykających chodnikiem pode mną. Czuję się jak nowo narodzony. Pierwszy raz od bardzo dawna demony, z którymi rano toczę ciężką batalię znalazły się w odwrocie, a moje skromne wojska nacierają tyralierą w szalonym ataku spychając przeciwnika do rozpaczliwej defensywy. Po kolejnej wiadomości od niej jestem zmuszony przyznać, że całkowicie wyszedłem z wprawy i czuję się niczym nastolatek podrywający koleżankę z klasy. Jak ...
... kompletny amator, dla którego sztuka flirtu jest równie dobrze znana, co dla większości mężczyzn umiejętność tańca w balecie. Dobrze, że ona nie widzi mojej twarzy podczas pisania- uśmiecham się co chwila do siebie jak młody chłopak, u którego dopiero co pojawił się zarost.
Pomysł okazał się fantastyczny! Oczywiście najważniejszy jest fakt, że spędzam wieczór z nią, ale gdyby lokal był kiepski, czy bawilibyśmy się równie znakomicie? Śmiem wątpić.
Po kolejnej wizycie na parkiecie siadamy do stolika. Z racji dnia i późnej pory (poniedziałek, dochodzi dwudziesta druga) oprócz nas w tańczą jeszcze dwie pary, a zajęte jest w sumie sześć stolików.
Knajpka to stara łajba, przerobiona na potrzeby restauracjo- dyskoteki. Jest miło i intymnie- każdy zajęty stolik oświetla blask świec, obrusy okrągłych stołów mają bordowy kolor.
- To samo co wcześniej? - wstaję od stołu ruszając w kierunku baru.
- Tak, ale to już ostatni drink. Chcesz mnie upić i wykorzystać? - żartuje mrugając okiem.
- Nawet nie będę próbował, pani władzo - uśmiecham się - nie chcę być potraktowany paralizatorem, gumową lolą lub innym, równie miłym sprzętem.
- Idź już po te drinki - wygania mnie - i przestań pitolić od rzeczy.
- To co było ostatnio? - barman najwyraźniej zapamiętał poprzednie zamówienie.
- Tak, poproszę - oglądam potężna baterię butelek z alkoholem różnej maści, stojących za nim na barze. Chwilę później odbieram drinki i ruszam w kierunku stolika.
Moim oczom ukazuje się ...