Mnich
Data: 06.04.2023,
Kategorie:
miłość,
Zdrada
depresja,
samotność,
Autor: XXX_Lord
... - zbliżam się do niego - Jesteś najlepszym partnerem z jakim pracowałam - to jest komplement, bo Konarski to mój przyjaciel - ale nie zamierzam pakować cię w swoje kłopoty. Proszę cię nie mieszaj się w to, ok?
Jaroszyński patrzy na mnie z góry z kamienną twarzą.
- Mam nadzieję, że wiesz co robisz.
- Tak wiem, do zobaczenia w poniedziałek - jestem już w drzwiach.
- Anka?
- No co jest? - odwracam się zniecierpliwiona.
- Torebka - rzuca ją do mnie - Do zobaczenia, partnerko.
Piątek po południu to nie jest dobry czas na szybką jazdę. Całe miasto jest zakorkowane i jestem zmuszona robić objazd bocznymi uliczkami prowadząc jak opętana i łamiąc po drodze wszystkie możliwe przepisy. Całe szczęście, że nie napotykam żadnego patrolu- machnęłabym legitymacją i pojechała dalej, ale raport poszedłby do centrali, a nie chcę, żeby po moim rajdzie pozostał jakikolwiek ślad.
Pod wskazany adres docieram w piętnaście minut. To jeden z nowych bloków na Bródnie w okolicach skrzyżowania Kondratowicza i Rembielińskiej. Parkuję samochód niedaleko kościoła i zmierzam w kierunku wskazanego adresu
rozglądając się dookoła. Na przystanku autobusowym jest jedna czujka, na tramwajowym druga. Przypuszczam, że na dachu jest trzeci, z dołu go nie widać.
Kiepsko się chłopaki maskują.
Gdybym miała możliwość wezwałabym posiłki, ale muszę załatwić to bez pomocy, w przeciwnym wypadku Paweł zginie - tego jestem pewna.
Wjeżdżam windą na czwarte piętro. Dzwonię do drzwi.
- No ...
... jest nasza ulubiona psiara - Malcharek otwiera mi drzwi - Witamy na naszej małej imprezie - zaprasza mnie gestem do środka.
- Nie puszczę cię przodem skurwielu - syczę przyjmując pozycję obronną.
- Słuchaj suczko - Malcharek mruga do mnie okiem - Jesteś najostrzejszym przeciwnikiem, jakiego spotkałem, a wierz mi, że było ich sporo, więc nie zapierdolę cię na dzień dobry za taki tekst. Jeśli chcesz, żeby twoja męska cipka przeżyła wpierdalaj się do środka. Bo jeśli tego nie zrobisz to za chwilę jeden z moich kumpli wbije mu śrubokręt w oko i będzie pozamiatane. Rozumiesz kurwa?! - podnosi głos i w mieszkaniu zalega cisza.
Mierzymy się przez chwilę wzrokiem i wreszcie kapituluję ruszając do wewnątrz, ale jednocześnie cały czas jestem czujna. Lata treningu robią swoje i jestem w stanie przewidzieć nawet najmniejszy ruch za moimi plecami i w odpowiednim czasie zareagować. A dodatkowo adrenalina, która szaleje we mnie potęguje reakcje i jestem pewna, że gdyby Malcharek próbował w jakikolwiek sposób zaskoczyć mnie byłabym w stanie zareagować odpowiednio szybko.
- Zapraszam na salony - kpiącym głosem wskazuje pokój po prawej stronie.
- O kurwa - klnę bezwiednie wchodząc do pokoju. Zakrwawiony Paweł siedzi przywiązany do krzesła łypiąc na mnie jednym okiem, lewa strona jego twarzy, która była wcześniej obita przez Malcharka nad Wisłą jest spuchnięta tak, że niemal nie widać oka.
- Jesteście pierdolonymi debilami - stwierdzam fakt, co do którego mam pewność niczym ...